There's a popular belief about trends - if you want to be "in" you have to be a modern fashionista, renting a one-bedroom apartment in London or some other big city, spending a little fortune on fashionable clothes every week. Don't get me wrong. I have nothing against such girls - if I were them, I would do the same, I suppose. I just need to put that magazines-homemade little lie right. Let's face it - nowadays trends come, pass away...and come back two seasons later. So actually no matter what you have in your wardrobe, it's fashionable - or it will be in a six months.
Right, so we have this discussed - you really can't escape from being in fashion. Now, what happens if you really really don't want to be in it? Maybe you're a trendsetter, sitting late at night and hunting on ebay for some vintage treasures. Maybe you're a woman who buys only well-cut, no-pattern clothes from the expensive shops. Or maybe you just want to be you, looking like you not like every second girl you run into on the street. Your perfectly fitted white shirt which should be a basic turns out to be an it-item this autumn. My advise how not to lose yourself in the multitude of fashion trends?
Jest pewien stereotyp dotyczący trendów - jeśli chcesz być modna, nie pozostaje ci nic innego, tylko wynająć jednopokojowe mieszkanie w Londynie albo innej metropolii, bywać na imprezach, na których "bywać należy" i co tydzień wydawać małą fortunę na najnowsze ubrania. Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko takim osobom - gdybym była na ich miejscu, robiłabym zapewne to samo. Chcę tylko sprostować to małe kłamstewko stworzone i hodowane przez popularne magazyny o modzie. Spójrzmy prawdzie w oczy - trendy pojawiają się, znikają...i wracają dwa sezony później. Ogólnie rzecz biorąc, praktycznie wszystko, co znajduje się w naszej szafie (począwszy od fuksjowego sweterka, przez szorty z wysokim stanem, kończąc na czarnych cygaretkach) - jest modne albo będzie w przeciągu sześciu miesięcy.
Tę sprawę mamy za sobą - nie można uciec od trendów. Co więc się dzieje, jeśli naprawdę, ale to naprawdę nie ma się najmniejszej ochoty mieszać w te wszystkie tendencje i hity sezonu? Być może jest się trendsetterem, siedzącym po nocach i polującym na ebayu na oryginalne ubrania vintage z lat 40.? Może kobietą szczycącą się opinią "rozsądnego klienta" (czytaj: kupującej dobre gatunkowo, klasycznie szyte ubrania)? A może po prostu chce się być sobą, a nie co drugą dziewczyną napotkaną na ulicy w tych samych kobaltowych spodniach 3/4 i z brązową torebką z frędzlami? Nagle perfekcyjnie dopasowana biała koszula, którą powinno się uważać za klasykę i podstawę garderoby, okazuje się hitem sezonu jesieni. Moja rada, jak nie zatracić siebie pośród trendów?
Don't try too hard.
Nic na siłę.
You can't escape from trends, I'm sorry. Doing your best to make your outfit more original can only make it worse.
I know most of the collections by heart, I'm aware of the trends but I seriously don't care whether my dress can be labeled as a hot "wild-print" inspired Giles or just a dress with some nice prints on it. I won't be hiding in my bathroom crying all night long just because every single piece of clothes I was wearing turned out to be trendy this season. Neither will I shop with a scrap from ELLE's trend guide, looking for clothes that didn't appear there to avoid being called "a fashion victim". I do not have a desire for every new bag from autumn-winter's collections, but I wouldn't be offended if somebody offered me one of the most fashionable Valention's creations. Trends are for people. Fashion is for people. But for me the most important thing is to strike a balance between tendencies and your inner style, because everyone has one. I won't be sharing with you here my 'stylish tips' because this term sounds so dull that even typing it on my keyboard makes me a) sick, b) wanna put it one of the magazines with headlines "How to make boys look at you" or "The most wanted eye-catching clothes! Get them right now!". So no 'stylish tips' from me. BUT, I have some thoughts, just some random, mixed, out of nowhere thoughts, that may be helpful for you. Or just interesting.
Przykro mi, nie da się uciec przed trendami. Bezsenne noce spędzone na obmyślaniu najbardziej nietypowych kombinacji ubrań nie dają zbyt rewelacyjnego rezultatu, a nawet mogą zaszkodzić. Znam większość kolekcji projektantów na pamięć, jestem świadoma trendów panujących w danym sezonie, ale tak naprawdę nie przywiązuję wielkiej wagi do tego, czy do mojej sukienki można przykleić etykietkę najmodniejszej, w "dzikie wzory", inspirowanej Giles, czy można ją określić jako "ładną i z ciekawymi nadrukami". Ale też nie będę chować się po łazienkach, płacząc całe noce tylko dlatego, że jakiś element mojego stroju, który miałam na sobie, okazał się być modnym w tym sezonie, choć wcale tego nie chciałam. Tak samo nie będę robić zakupów z wyrwanym przewodnikiem po trendach ELLE i szukać ubrań, które tam się nie (sic!) pojawiły, byleby tylko uniknąć nazwania mnie "ofiarą mody". Nie pragnę każdej torebki z najnowszych kolekcji jesień-zima, ale nie obraziłabym się, dostając w prezencie jedną z najmodniejszych kreacji Valentino. Trendy są dla ludzi. Moda jest dla ludzi. Najważniejszą rzeczą jest jednak dla mnie umiejętność pogodzenia, osiągnięcia równowagi pomiędzy trendami, a własnym stylem, bo przecież każdy go ma. Nie podzielę się z wami moimi "stylowymi poradami", bo te dwa słowa brzmią tak niepoważnie, że samo wstukiwanie ich na klawiaturze a) przyprawia o mdłości, b) powoduje chęć umieszczenia ich w artykułach do gazet specjalizujących się w reportażach typu "Jak być zauważoną przez chłopaków?" albo "Najfajniejsze neonowe ciuszki sezonu! Zdobądź je już teraz!". Tak więc, żadnych "stylowych porad" ode mnie tu nie usłyszycie. Kłębi mi się jednak w głowie kilka myśli, myśli różnych, pomieszanych, wziętych ni z tego ni z owego, które mogą okazać się dla Was przydatne. A przynajmniej interesujące.
BORING BUT TRUE
I bet you heard that milion times but I dare to repeat it just to emphasise the importance of this simple thing: basics. Build your wardrobe around simple colours and cuts than add some craziness. This way you can avoid an awkard situation when getting ready to opera, you find the content of your wardrobe in the form of: skull leggins, one-sleeve blouse with a cross on it and Litas by Jeoffrey Campbell. Once my friend told me about a very rich woman that had a lot of great designs in her closet but always used to buy really simple ones. When she was about to fly, she would wear a white tshirt (Calvin Klein), black straight trousers (Alexander Wang), ballerinas (Lanvin) and a classic trench (Burberry). When in opera she dressed very modestly, Chanel little black dress and kitten heals. I really liked the idea of her dressing up, she was investing in the fabirc and even though she could afford the craziest Dior's or Gucci's designs, showing off didn't bring her pleasure. Sometimes (for me - in most of the cases) it's better to keep things simple.
Założę się, że słyszeliście to już milion razy, ale ośmielę się powtórzyć jeszcze raz, żeby podkreślić powagę tej prostej sprawy - klasyki. Zbudujcie swoją garderobę, bazując na stonowanych kolorach i prostych krojach, potem dodawajcie, czego tylko dusza zapragnie. Tym sposobem unikniecie niezręcznej sytuacji, gdy przed wyjściem do teatru, zastajecie w swojej szafie: legginsy w trupie czaszki, bluzki na jedno ramię z krzyżem i Lit Jeoffrey Campbella.
Kilka miesięcy temu moja przyjaciółka opowiedziała mi o pewnej bardzo bogatej kobiecie, która kupowała drogo, od najlepszych projektantów, ale zawsze wybierała najprostsze projekty. Kiedy wybierała się na lotnisko, miała na sobie biały t-shirt (Calivin Klein), czarne spodnie z kantem (Alexander Wang), baletki (Lanvin) i klasyczny beżowy trencz (Burberry). Gdy odwiedzała operę, ubierała się skromnie i z klasą - mała czarna Chanel i czarne buty na niskim obcasie. Od tamtej pory podziwiałam ideę dobierania ubrań tej kobiety - inwestowała w materiał i choć stać ją było na najbardziej spektakularne i zwariowane projekty Dior czy Gucci, popisywanie się strojem nie sprawiało jej przyjemności. Czasami (dla mnie - w większości przypadków) lepiej zachować prostotę.
WHITE SHIRT
An iconic thing. Seen at Audrey Hepburn, teachers, Marlin Monroe, office workers, Cary Grant, high school students (unfortunetely in most cases only a few times a year). Basic but in the same time in fashion. Have at least two : one perfectly fitted to your body and second one a little bit larger (you can easily find it in a second-hand store). I usually wear the last one with skinny jeans and add it to more causal outfits. The first one is perfect for an elegant look.
Ubranie - ikona. Noszona przez Audrey Hepburn, nauczycielki, Marlin Monroe, urzędniczki, Cary'ego Granta, uczniów liceum (niestety, w większości przypadków tylko kilka razy do roku). Podstawa, a jednocześnie taka modna! Najlepiej posiadać dwie: jedną idealnie dopasowaną, drugą luźniejszą (do znalezienia praktycznie w każdym ciucholandzie). Do czego nosić? Jak zakładać? Osobiście tę dopasowaną zakładam do bardziej eleganckich zestawów, luźniejszą częściej komponuję ze spodniami 3/4 i baletkami (jednak tak samo dobrze prezentuje się ze spódnicą).
JEWELERY
I like to play around necklaces and rings from time to time but there is one piece of jewelery I always wear. Earings. Little shiny earings brighten my face and suit every outift. They really do make a difference in your look.
Zdarza mi się nosić po kilka pierścionków lub bransoletek, ale zawsze mam na sobie parę tych samych kolczyków. Małe, błyszczące „rozjaśniają” twarz i pasują do każdego stroju.
BE PICKY
I never go to a mall with a voice in my head saying "I have to buy something". I don't have to. It's my choice. Being picky when it comes to clothes it's not a bad thing though it can be irritating - when you want to spend your savings and for the twelfth time you come back home with nothing, it's quite depressing. But getting right clohes is worth it. If you have even a little doubt when buying a piece of clothing I'd suggest - just don't buy it. Having quite a lot of experience in shopping (those tones of clothes in my wardrobe must have taught me something), I know that if I'm not convinced in buying a thing in 100 %, later it lays politely with clothes described as "Maybe I can use it some day" on the right and "I have such good memories with them" skirts. The only thing you risk if being picky is having clothes for every occasion and looking gorgeous on you. But this risk is only a pleasure, I suppose.
Nigdy nie wybieram się na zakupy z głosem świdrującym w głowie w rytm "Muszę coś kupić" (znacie ten hit, każda dziewczyna/kobieta nie mogła pozbyć się go z głowy przynajmniej kilka razy w życiu). Nigdy nie kupuję po to tylko, by kupić. Nie muszę. To mój wybór. Bycie wybredną w sprawie ubrań nie jest czymś złym, choć przyznaję, bywa irytujące - kiedy z oszczędnościami w portfelu wracacie po raz dwunasty ze sklepu z dosłownie niczym, czasem macie ochotę następnym razem chwycić za byle jaką opaskę z Hello Kitty, byleby tylko coś kupić...Ale to cierpienie się opłaca. Jeśli wahacie się nad kupnem ubrania, sugeruję - lepiej go nie kupujcie. Z mojego doświadczenia (te tony ubrań upchniętych w szafie musiały mnie czegoś nauczyć), wiem, że jeśli nie jestem pewna danej rzeczy w 100 %, potem zajmuje ona zaszczytne miejsce pomiędzy ubraniami "Może da się to jakoś przerobić", a spódnicami "Mam z tym takie dobre wspomnienia!". Porozrywana (fabrycznie oczywiście) fuksjowa tunika jest rozerwana akurat tam, gdzie nie trzeba? Proponuję odłożyć ją na wieszak. Czym więc się ryzykuje? Tylko tym, że w waszej szafie będą ubrania na każde okazje i doskonale się na was prezentujące. Ale takie ryzyko to chyba tylko i wyłącznie przyjemność.
ALWAYS PREPARED
That's a practical thing - I always keep a couple of safety pins in my bag. A t-shirt with too much low-cut? No problem. Sleeves that turned out to be too long? The solution is in your bag. Even while travelling, I would make a blouse from a shawl using just safety pins (well, this example is sort of extreme).
Agrafki to najpożyteczniejsze i najbardziej praktyczne rzeczy pod słońcem - zawsze mam ich pęk w torebce. Bluzka z za dużym dekoltem? Nie ma problemu. Rękawy, które okazały się za długie? W bocznej kieszonce znajduje się rozwiązanie. Nawet w czasie podróży (OK, ten przykład jest nieco ekstremalny), zdarzyło mi się kilka razy z szala czy długiej chustki stworzyć bluzkę lub sukienkę, wykorzystując tylko...agrafki.
LAST BUT NOT THE LEAST
Have your nails done, take care of your hair, find your favourite perfums, read books, watch movies. KEEP YOUR EYES OPEN.
Zadbajcie o paznokcie, włosy, znajdźcie ulubione perfumy, czytajcie książki, oglądajcie filmy. MIEJCIE OCZY SZEROKO OTWARTE.
jaaaki dłuugi post;) Zgadzam się z tobą w 100%
ReplyDeleteNie rozumiem dlaczego najpierw po angielsku. Obrażasz nas, Weronika... Jakby angielski był ważniejszy.
ReplyDeletemądrze napisane.
ReplyDeleteświetny post, bardzo dojrzały - zgadzam się w 100%!
ReplyDeleteświetny post
ReplyDeleteŚwięta prawda. SZczególnie podobaja mi sie te fragmenty o koszuli i prostocie. Ja od jakiegoś roku staram sie kupowac ubrania w jednym, określonym stylu a potem łączę je z kolorowymi dodatkami. Taki zestaw ubrań daje mi pewność, że dobrze wyglądam i w operze i na spotkaniu z przyjaciółmi :)
ReplyDelete[dzienniki-panny-g]
To chyba jeden z najmądrzejszych 'artykułów' jakie przeczytałam o 'modzie',choć tak na prawdę nie o niej.Dla mnie to raczej opowieść o tym jak się odnaleźć w dżungli pełnej trendów,ale nie modowych,a życiowych.Czemu?Sama opisałaś ten szaleńczy pęd za kupnem,od którego sama się powstrzymuję i tak na prawdę przez to niszczymy sobie mini kawałeczek życia.Podsumowując:Brawo! : )
ReplyDeleteps I choć nie chciałaś zawrzeć tutaj swoich stylowych porad,to jednak to zrobiłaś. ; )
Sedno! Ja łapie sie często na tym, że zwracam uwage na klasyczne zestawy. białe bluzki, ciemne spodnie. Klasyka zawsze jest w cenie i zawsze świetnie wyglada. Moim skromnym zdanie warto zainwestować w porzadne dodatki: buty, torbę, zegarek, bizuterie, okulary. Mniej zaczy więcej!
ReplyDeleteświetny tekst, jestem pod wrażeniem :) powinnaś więcej pisać na blogu
ReplyDeleteŚwietny post. Pomimo że nie ma tu 10 prostych zasad budowania własnego stylu można się z niego wiele dowiedzieć.
ReplyDeletemądre słowa !
ReplyDeleteZ wielką przyjemnością i bardzo dokładnie przeczytałam Twoje przemyślenia. Dostałam ostatnio całą ogromną torbę ubrań od krewnej ze Skandynawii. Zajrzałam do niej i na pierwszy rzut oka - nuda. Biała bluzka, kolejna biała, czarna, mała czarna, czarny sweterek, eleganckie spodnie w kant z wysokim stanem. Ale wszystko pierwszego gatunku, świetnie uszyte, zadbane i nieprzemijające. I zdałam sobie sprawę z tego, że tego mi właśnie brakowało w szafie. Ponadczasowych krojów, wzorów, solidnej podstawy. To trochę jak z tym białym t-shirtem CK, spodniami Alexander Wang i porządnymi baletkami. Niby banał, niby nic, nuda, brak polotu.. you name it. Ale zawsze robi piorunujące (choć niezwykle dyskretne) wrażenie. Ja cały czas się tego uczę (i zdarza mi się również chodzić od czasu do czasu w amoku pt. "muszę coś kupić"), więc dzięki za przypomnienie. Śledzę od dawna, komentuję chyba po raz pierwszy. Powodzenia, Weroniko :)
ReplyDeleteinteresujący post.
ReplyDeleteprzypomina troszkę połączenie "Klasycznej setki" i "Małej czarnej księgi stylu" Niny Garcii :)
Kocham twoje posty. Za każdym razem odzyskuję dzięki tobie wiarę w ludzką inteligencję! Dzięki!
ReplyDeletejej. jestem pod wrażeniem.
ReplyDeleteNajlepszy post jak do tej pory. Szkoda tylko, że (mimo że to powtarzane tak często, bo Twoje rady wielokrotnie znajdowałam w książkach, chociażby "Shop your closet") do większości i tak nie dotrze :)
ReplyDeleteTo mądre myśli. Niby proste i każdy o nich wie, ale dobrze, że ktoś o nich przypomina.
ReplyDeletewww.fashion-hanna.blogspot.com
dobry smak, gust, klasa, szyk i wytworność. prostota. jestem zdecydowanie na tak!
ReplyDeleteNaprawdę żałuję, że nie stosowałam się do tych rad, kiedy byłam w twoim wieku - doszłam do tych samych wniosków, ale niestety po latach ubierania się w rzeczy, które do mnie nie pasowały, ale uważałam, że 'powinnam' je nosić [a nawet nie do końca wiedziałam jak]. Twoje spojrzenie na styl jest tak cudownie rozsądne!
ReplyDeleteco to ?
ReplyDeleteTaka młoda osoba a mądrze pisze :) to lubie.
ReplyDeletepozdrawiam
Bardzo inspirujący , dojrzały i przemyślany post. Podziwiam cię.
ReplyDeleteBardzo inspirujący post :) pozdrawiam
ReplyDeleteZ.
Bardzo mądry post, myślę, że w jakiś sposób udzieliłaś wielu osobom rad, które im się przydadzą. :)
ReplyDeleteWedług mnie to co napisalas o podstawach w szafie, ,,roznica" miedzy moda a stylem jest najcenniejsza rada jaka dala jakakolwiek szafiarka.Uwazam dokladnie tak samo.Nie nalezy isc slepo za trendami.Jak ktos ubrany od stop do glow w jakies sezonowe trendy,moze mowic o swoim stylu? .....tez uwazam ze biala koszula to podstawa.Jezeli nawet ktos naprawde nie ma wyczucia stylu,to gdy ma biala koszule,zwykle balerinki/sandaly/obcasy.... i jeansy bedzie wygladal bardzo dobrze-klasycznie,szykownie i prosto.
ReplyDeletejesteś absolutnie cudowna. naprawdę.
ReplyDeleteI feel like a lot of blogs, fashion magazines (like you said, Elle) take trends too serious. We have trends (or trends occur) when there's a change in fashion and people like it (because fashion always changes). I see a lot of people on the internet and in big towns thinking that if they have a balenciaga bag they will be "it", that if they dress up in all the trends, they will have style.
ReplyDeleteTrends is something really different from style and a lot of people aren't true to their style (dressing up like mary-kate when they're more of an audrey)
That all, bothers me.
x Alice
alltheirresistible.tumblr.com
genialny artykuł.
ReplyDeletenaprawdę mądrze napisane.
I agree, individual style is not based on going along with the current trends, or buying the latest "it" thing. Being fashionable is being comfortable with items that suit "you" and portray what style makes you truly feel the most beautiful in.
ReplyDelete♥, Jamie
www.TheFancyTeacup.com
podpisuje się obiema rekami pod tym, co napisałaś. wyjeżdżając do rzymu parę miesięcy temu myślałam sobie "mój boże, tyle tam sklepów, a ja nie będę miała na większość z nich pieniędzy... zwariuje tam." tak się akurat złożyło, że nie dość, że nie zwariowałam, to wręcz stwierdziłam, że przepych i zalew "wszystkiego" jest rzeczą najgorszą z możliwych. nie wspominając juz, że wiele z tych rzeczy high fashion ma się nijak do wybiegów, na wystawach wygląda po prostu kiepsko, co potwierdziła sama sozzani z vogue italia. mówi się teraz sporo o "french wardrobe" i wygląda na to, że kolejny raz powstał nowy trend. mimo to klasyka zawsze się sprawdza, taka prawda. zaczęłam krytycznie patrzeć na ciuchy w sklepach, woląc zaoszczędzić pieniądze przez 2 czy 3 miesiące i kupić wymarzony zegarek czy buty, dobrej jakości i pasujące do wszystkiego, niż co miesiąc wydawać sumę pieniędzy na kilka szmatek, które niedługo później będą nadawać się na śmietnik. przykładem jest mój t-shirt z zary za 50 zł (uważam, że jak na tamten model z lichej bawełny to dużo), który jest już pełen małych dziurek i niebawem go wywalę. teraz nadaję się już tylko na ścierkę.
ReplyDeleteGreat post! love it
ReplyDeletemuszę powiedzieć, że lektura mnie wciągnęła:)!
ReplyDeleteten tekst przeczytałam z przyjemością: właśnie napisałaś najprawdziwszy przepis na zbudowanie własnego, niepowtarzanego stylu - złożony z samych 'oczywistych oczywistości', ale to właśnie w nich tkwi sedno - Brawo :)
ReplyDeleteOgólny przekaz tego tekstu chodził mi po głowie od jakiegoś czasu i całkowicie się z nim zgadzam. Ostatnio zastanawiałam się jak połączyć ubieranie się w określonym, własnym stylu z ciągłą chęcią posiadania ciuchów z 'różnej parafii', które w ogóle do siebie nie pasują i zwykle są wynikiem źle dokonanego zakupu. Taka sytuacja skutkuje zwykle tym, że 15 minut przed jakimkolwiek wyjściem z domu, wrzucam na siebie ubrania, dobrze już znane mojemu otoczeniu, takie, w których czuję się najlepiej od nawet paru lat, a reszta ciuchów/butów radośnie porasta sobie kurzem. Chciałabym to zmienić i zacząć ubierać się bardziej rozsądnie, rozsądnie też wydawać na ubrania/dodatki pieniądze, żeby takie sytuacje zdarzały się coraz rzadziej, aż w końcu wcale. Wniosek, do jakiego doszłam po analizie swojego stylu, jest taki, że moja miłość do butów podchodzi pod butoholizm i w przyszłości będę się raczej skłaniać ku kupnie rzeczy typu 'basic', pozwalając butom i ew. dodatkom ‘robić wrażenie’.
ReplyDeleteFajnie, że to napisałaś, sama ostatnio dużo o tym myślałam, patrząc na moją szafę i zastanawiając się co będę nosić jesienią. Uznałam, że koniec z jedno-sezonowymi butami, mam zamiar inwestować tylko w dobre jakościowo rzeczy, ukochane marynarki i przed zakupem zastanowić się dwa razy. Chce zbudować garderobę ubrań klasycznych i uniwersalnych, dobrych jakościowo i do nich dobierać sezonowe hity, ale z rozwagą. Nie lubię kiedy co kilka miesięcy nachodzi mnie chęć całkowitej zmiany ubrań, kiedy nic mi się nie podoba i wszystko chciałabym wyrzucić.
ReplyDeleteŚwietny post, zgadzam się z Tobą. :)
ReplyDeleteJesteś po prostu NISAMOWITA! Idealnie wszysko ujęłaś. Zgadzam się z Tobą może nie w 100% ale przyznam Ci, że jaet to rewelacyjny post! Który miał za cel "wstrząsnąć" ale nie "mieszać':))
ReplyDeleteGreets:*
...alkai...
Bardzo fajny post :) Szczególnie podoba mi się fragment o byciu na siłę modnym lub niemodnym. Mam dokładnie takie samo podejście - ani nie gonię za modą, ani przed nią za wszelką cenę nie uciekam :)
ReplyDeleteNigdy wcześniej nie komentowałam Twojego bloga, ale tym razem jestem poruszona!
ReplyDeleteZaglądam tu od ponad roku, ponieważ kocham modowe blogi, kocham Kraków, który doskonale przemycasz w swoich zdjęciach oraz podoba mi się Twoje podejście do mody i życia - masz niesamowite szczęście do kupowania w ciucholandach, potrafisz łączyć ze sobą absolutne klasyki i rzeczy, które są (lub dopiero będą) modne. Co więcej (może to dziwne i nie na temat) bardzo podoba mi się Twoja "rodzinność", to jak mówisz o wsparciu mamy, superkreacjach od babci, o dziadku itp. :)
Kiedyś myślałam, że ten blog jest po prostu jednym z ciekawszych modowych, że znajdę tu jedynie ładne zdjęcia i ciekawe zestawy, ale ten wpis pokazał, że naprawdę masz pasje, masz wyczucie i wiesz co robisz, a to rzadkość wśród milionów stron dziewczyn, które wrzucają swoje zdjęcia i ubrania do niekończących się przestrzeni internetu!
Twoje porady z powyższego posta są niezwykle trafne, czekam na więcej takich!
Podziwiam Cię, za Twoją dojrzałość, styl, zadziwiające jak na młodą osóbkę! Ech, żeby tak więcej osób wykazało chociaż zainteresowanie w tym temacie... chociaż może wtedy takie perełki pozostałyby niezauważone?
Pozdrawiam, natchniona po raz kolejny!
Rozsądny post, bardzo przemyślany.
ReplyDeleteChociaż osobiście lubię wyszukiwać rzeczy, które się czymś wyróżniają i wcale nie przypominają klasyki, bardzo dobrze rozumiem Twoje słowa. Myślę, że wiele osób może znaleźć w nich gotowe rozwiązania do codziennych stylizacji.
Zastanawia mnie tylko jedno- czy pisałaś ten post pod wpływem jakichś negatywnych emocji?
Nie musisz odpowiadać, to w końcu publiczne miejsce.
Pozdrawiam i dziekuję za tyle miłości do ciuchów SH ;)
świetny post, ale...
ReplyDeleteZauważyłam, że teraz prosty klasyczny styl jest lansowany przez magazyny w tych wszystkich artykułach pt. 10 rad by wyglądać zawsze świetnie. Wszędzie zaczynam czytać,że biała koszula jest najważniejsza, beżowy trencz itd.Tylko do czego to prowadzi? Do przegięcia w drugą stronę. Niedługo będziemy widzieć oddziały kobiet w dżinsach i białej koszuli, które uważają się za ikony. Myślę,że najważniejsze jest dobrze czuć się w swoich ubraniach. Nawet jeśli miała to być koszulka w paski i beżowe cygaretki. Zeby być stylowym trzeba mieć coś więcej niż klasyczne ubrania! Styl to coś nieuchwytnego...Najbardziej podoba mi się ostatnie zdanie. :) Laura
Nie wiem jak Ty to robisz,ale jesteś niesamowita.Pisz częściej ;-)
ReplyDeleteBardzo dobry tekst - świetnie napisany.
ReplyDeleteTo tylko moje wrażenie czy pierwotnie ten tekst powstał w innym celu niż publikacja na blogu?
I completely agree! I don't care about whether what I'm wearing is fashionable or not, I'll wear it regardless! xx
ReplyDeleteSirens and Bells
weronika, you are amazing! :)
ReplyDeletepiękny tekst, naprawdę warty przeczytania. może to dziwnie zabrzmi ale jest tu wiele "mądrości" na temat ubrań. najbardziej podoba mi się fragment z klasyką oraz znalezieniem własnego stylu, czyli tego w czym czujemy się najlepiej.
ReplyDeletemam nadzieję, że będziesz kierowała się własnym instynktem i tym co Ci w duszy gra, bo trzeba przyznać masz coś na rodzaj talentu w dobieraniu ubrań. a jak patrzę na Twoje zestawy, pomimo że nie które elementy są trendami tego sezonu, zawsze dołożone jest coś 'od Weroniki' i to lubię najbardziej :)
Me encanta tu blog, yo he creado uno hace poquito y me gustaria que te pasaras
ReplyDeletehttp://departedelin.blogspot.com/
awesome post! and it's just so true, you buy something that's in and two weeks later it's out again.. but whatever you buy some day it's in again. basically you just need a piece of everything and you're safe
ReplyDeletegłupie pytanie: plecak czy torba do liceum? jakies fajne modele plecaków czy toreb?
ReplyDeleteWspaniały post, gratuluję dojrzałego spojrzenia na świat :)
ReplyDeletebardzo fajny post, oby więcej takich! daje do myślenia i mówi wszystko, co sama chciałabym powiedzieć. dziękuję :)
ReplyDeletePowiem szczerze, że wchodzę na kilkanaście, może nawet ponad 2o blogów i na każdym znajdywałam coś interesującego mnie, ale nierzadko były to ubrania zupełne "z innej bajki". Przeciwne style, outfity na skrajnie różne okazje itd. Z tego powodu też byłam trochę zagubiona i niepewna kupowanych ubrań, ale z kolei istniało we mnie przekonanie, że w końcu "jest to modne". To, co napisałaś w tym poście dało mi do myślenia i chociaż stonowane kolory miałam zawsze, po prostu z racji, że je lubiłam, to kroje i fasony w mojej szafie niekoniecznie są "uniwersalne". Może zabrzmi to śmiesznie, ale dziękuję za ten post i myślę, że świadczy on o Twoim dobrym guście.
ReplyDeletePozdrawiam :)
Bardzo podoba mi się ten fragment "Tym sposobem unikniecie niezręcznej sytuacji, gdy przed wyjściem do teatru, zastajecie w swojej szafie: legginsy w trupie czaszki, bluzki na jedno ramię z krzyżem i Lit Jeoffrey Campbella." :)
ReplyDeleteSzczerze mówiąc jestem osobą, która często kupuje pod wpływem chwili, ale od jakiegoś czasu staram się robić przemyślane zakupy i kupować rzeczy, które przydadzą mi się nie tylko na jeden sezon.
Ten post powinna przeczytać każda osoba próbująca odnaleźć swój styl, ponieważ zawiera wiele bezcennych rad. Weronika, pisz więcej!
Great post!!! Haven't read such a good thing in a long time on blogs :)
ReplyDeleteMiejcie oczy szeroko otwarte! Bardzo podoba mi się ten post, bo zgadzam się z przesłaniem i bardzo podoba mi się to że napisałaś coś długiego na dobry temat, i że można tu coś zaleźć więcej niż tylko zdjęcia z ubraniami. Tego brakuje mi w polskich fashion blogach, czasem poruszenia ważnej istotnej sprawy wypowiedzenia się w jakimś temacie. Ten post daje dużo do myślenia na ważny temat, o którym często większość młodych, 'modnych' kobiet zapomina.
ReplyDeleteyour advices are amazing! thank you
ReplyDeleteMasz absolutną rację, Twoje spostrzeżenia są bardzo trafne. Od ostatnich kilku(nastu?) miesięcy po mojej głowie błądzą podobne myśli, szczególnie jeśli chodzi o tę prostotę, klasykę. Zdecydowanie więcej uwagi poświęcam ubraniom ponadczasowym i stopniowo uzupełniam szafę o bazy. Przy okazji- zazdroszczę lekkości pióra, świetny tekst! Jestem pod wrażeniem, choć z drugiej strony wcale mnie nie dziwi, że właśnie Ty napisałaś taki artykuł ;).
ReplyDeletePerfect.
ReplyDeletebardzo mądre słowa.
ReplyDeleteniestety, często obserwujący zarzucają bloggerkom, że ubierają się wciąż tak samo i nie pokazują najświeższych trendów na swoich blogach (co wg nich jest naszym obowiązkiem).
mam nadzieję, że ten tekst przeczyta naprawdę wiele osób i zrozumie, że ubrania są po to żeby się ubierać i czuć w nich dobrze, a nie do przebierania się za najmodniejszą kobietę na Ziemi.
Amazing post, totally get the whole simplicity idea
ReplyDeletewww.converseandchords.blogspot.com
inspiring photos :)
ReplyDeletesandra
Visit my blog - http://kurmanoraktai.blogspot.com/
świetny post! dobrze przemyślane. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam. xx
ReplyDeletehttp://balletme.blogspot.com/
Nie zdziwiłabym się, gdybyś po tym poście dostała propozycje pisania do magazynów.
ReplyDeleteAmazing!
Zgadzam się w 200 % i jestem pod wrażeniem. Wielki szacun jak to się mówi :)
ReplyDeletePrawda jest taka że każda rzecz jest modna kiedy się ją dobrze nosi.
a gdzie się podział post z ulubionymi zdjęciami?skasowałaś?czemu?
ReplyDeletefajny post, ale trochę nie obiektywnie mierzysz wszystkich swoim stylem. Nie każdy lubi proste kroje i stonowane kolory. Ja np. nie posiadam białej koszuli, i nie zamierzam kupować, a potrafię w sekundę ubrać się do teatru elegancko. Każdy ma swój styl, i nie "baza" w szafie jest najważniejsza, tylko umiejętność dopasowania swojego stylu do każdej okoliczności, nawet takiej jak teatr czy opera, i nawet wtedy gdy nasz styl nie obejmuje czarnej spódnicy/spodni, czy białej bluzki, i tego zabrakło w tym poście. Nie mniej jednak, jest on dość dobrze napisany i ciekawie,jednak nie przesadzajmy, to nie jest artykuł na miarę modowych czasopism, oczywiscie nie obrazam cie Weroniko, bo choć w twoim stylu nie ma nawet 1/10 z mojego to lubie twoj blog.
ReplyDeletebardzo mądry artykuł i przemyślany na pewno. Zgadzam się z tobą jak najbardziej. Znam wiele dziewczyn które czytują te (co się będziemy oszukiwać?) szmatławce i postępują zgodnie według instrukcji "jak zdobyć chłopaka swoich marzeń" nakładają na policzki tonę różu (czy pudru brązującego i w efekcie są pomarańczowe). A potem płacz, że się nie udało. Najbardziej z całego artykułu/posta podoba mi się wątek "BORING BUT TRUE" w garderobie trzeba stawiać na prostotę, bo wtedy nawet z niewielkim budżetem możecie przygotować mnóstwo outfit'ów z klasycznych ubrań. Dodatki też są ważne, ale równie ważny jest umiar. Jak już masz rzucający się z oczy pierścionek, to nie wkładaj brzęczących bransolet i tony zawieszek na szyję. No i oczywiście własny styl... to jest chyba najtrudniejsza kwestia. Wydaje mi się, że wiele osób podąża ślepo za trendami, bo po prostu nie mają "ochoty" na stworzenie własnego stylu ubierania się. Rozumiem, że napisałaś ten tekst także dzięki temu, że wiele dziewczyn pyta się ciebie co założyć na daną okazję. A to było by możliwe (przynajmniej według mnie) tylko wtedy, jeśli złożyłabyś u niej wizytę, przeglądnęła szafę i ewentualnie wybrała się na małe zakupy. Będę podawała link do tego posta znajomym, niech jak najwięcej dziewczyn go przeczyta i zrozumie, że ważna jest prostota!
ReplyDeleteno cóż, długi post, długi komentarz. Pozdrawiam
mam nadzieje ,że będzie więcej takich postów
ReplyDeletemiło się czytało :)
świetny post, bardzo inspirujący. oby więcej takich:)xx
ReplyDeletehttp://disco-in-moscow.blogspot.com
Święte słowa! Nieraz po całym dniu łażenia po ciucholandach bez żadnych rezultatów wracam do domu z pełną torbą lakierów do paznokci, gazet, spinek, opasek (ktore nie są mi wogóle potrzebne) oraz pustym portfelem... Ostatnio też staram się inwestować w rzeczy ponadczasowe i klasyczne :) Muszę powiedzieć, że naprawdę fajnie się to czyta, masz tak jakby talent do pisania :) Świetny post!
ReplyDeleteZgadzam się z Tobą, są ubrania, które po prostu trzeba mieć, aby ubrać się stosownie do okazji, np. wyjścia do teatru. Jednak według mnie osoby, które mają problemy ze znalezieniem własnego stylu powinny zwrócić uwagę także na swój wiek, styl życia. Nie wyobrażam sobie nastoletniego chłopca idącego do szkoły w garniturze Chucka Bassa czy też prawniczki udającej się do pracy w którejś z kreacji Lady Gagi. :) Pomocna jest także znajomość swojego typu urody oraz sylwetki, wtedy o wiele łatwiej jest dobrać ubrania w kolorach i fasonach, które nam pasują.
ReplyDeletePozdrawiam!
Great post, it's like reading an article from magazine. :-)
ReplyDeleteMegs
I think your text is amazing, we're the same age - you're actually even younger than me - but I think you're really wise ! Keep on this path, it's really refreshing to read some words that mean something, I can tell that you're not a stupid and obsessed fashionista (or maybe you are but you're really good at hiding it ?aha), that comforts me a lot. So thank you, for being you :)
ReplyDeletetakie proste, a jednocześnie takie prawdziwe.
ReplyDeleteŚwietny post, trafne porady. Jesteś bardzo inteligentną osobą, która jest sobą. Możesz mi tlyko wytłumaczyć jakie to ubranie cytuję "Ubranie - ikona.". Może w tym momencie wystawiam się na pośmiewisko ale nie rozumiem :P
ReplyDeleteBardzo mądry post!
ReplyDeleteMasz rację, że w szafie zawsze warto mieć kilka klasycznych ubrań.
Dziś, kiedy moda otacza nas ze wszystkich stron, bardzo łatwo jest pogubić się w tym, co modne. Uważam, że należy śledzić trendy, ale wybierać tylko, to co jest dla nas korzystne tak, by nie wyglądać na przebraną, a nie ubraną.
Wolę oglądać ludzi klasycznie ubranych (może dla niektórych to nuda) niż w ,,przekombinowanych" strojach.
Gratuluję dojrzałości i chętnie bym to przeczytała w jakimś magazynie :)
Spokojnie mogłoby się to ukazać jako artukuł w ELLE albo innym magazynie. Zgadzam się w 100 procentach i chociaż już w wielu gazetach czytamy klasyka najważniejsza i to powinno być naszą bazą to każdy z nas woli kupować coś modnego a biały tshirt czy inne klasyczne rzeczy kiedyś się jeszcze kupi. I później wychodzi - wiem to po sobie, że tak na prawdę nie mamy się w co ubrać chociaż szafa pełna od "modnych" rzeczy. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :) sharepassionnow.blogspot.com
ReplyDeleteFajne, tylko że teraz wszędzie czyta się takie porady, aż głowa boli od powtarzanego jak mantra "zainwestuj w klasykę"
ReplyDeleteDostrzegałam już wcześniej tę mądrość w Twoich oczach, ale dopiero dzisiaj stałam się jej naocznym świadkiem. Brawo.
ReplyDeleteTym postem pokazałaś swoją wyższość nad bloggerkami, które są doroślejsze jedynie wiekiem. Bardzo mądre, dosadne, życiowe słowa możemy tutaj znaleźć. Słowa, które, muszę przyznać, kazały mi się na chwilę zatrzymać. Nie jestem Twoją mega fanką, ale na bieżąco staram się śledzić Twojego bloga. Masz stylizacje, które uwielbiam, takie przeciwko którym nic nie mam, a są też takie które mi po prostu nie odpowiadają. Ale jeśli jeszcze raz usłyszę, że szesnastolatki są głupiutkie, infantylne, gonią bez sensu za ubraniami i odeślę je do tego posta. Dziękuję Ci za niego!
ReplyDeleteA.
łooł.. bardzo mądry post. Powinnaś cześciej pisać bo wychodzi ci to świetnie. Naprawdę tekst wygląda jak prosto z jakiegoś magazynu, bardzo dobrego magazynu o modzie.
ReplyDeletezapraszam na mojego bloga: http://abeautifulliex3.blogspot.com/
Oraz na nowo powstałego, szafiarskiego bloga koleżanki:
http://milkchocolate-style.blogspot.com/
Bardzo zależałoby nam na nowych czytelnikach ;)
niestety wiekszosc pokroju Twojego wieku jest głupiutka, dzialaja na nie impulsy ze swiata show biznesu, muzyka ktora rozrywa glowe, kolory ktore raza, juz teraz nikt nie wie co to jest moda - prawdziwa, klasyka ktora ma podkreslac piekno a nie zmieniac czlowieka, tuszowac jego naturalnosc!!! masz 100% racji! Chociaz wiele osob ma dostep do swiata mody, nie wiedza jak tego uzywac. zawsze trzeba znalezc ta SUBTELNA GRANICE!!! Pozdrawiam, Natalia
ReplyDeleteBardzo interesujący post, z przyjemnością go przeczytałam- w ciekawy i mądry sposób napisany.
ReplyDeleteWielu z moich znajomych uważnie śledzi to co w chwili obecnej w modzie piszczy, ja tego nie lubię, nie mam czasu ani głowy do tego by wychwytywać to co aktualnie jest na topie. Jedynie podpatruję co tam nowego u Erin Wasson czy Alexy Chung ;) uwielbiam ich styl chodź istotnie się różni.
Długo już śledzę Twojego bloga i ogromnie cieszy mnie to, że jesteś jedną z nie licznych blogerek, która uwielbia "dawać drugie życie" ubraniom z sh. Większość mojej szafy pochodzi z sh i naprawdę jestem z tego zadowolona, bo wiem o tym, że co druga osoba na ulicy nie będzie wyglądała jak ja.
Pozdrawiam serdecznie Sylwia
głupie pytanie: plecak czy torba do liceum? jakies fajne modele plecaków czy toreb?
ReplyDeleteco do szkoły torba czy plecak ?
ReplyDeleteI really appreciate this post-- it is so classy and real. One of the key reasons I love reading your blog. :)
ReplyDeleteDziękuję ci, Weroniko, że to napisałaś. Ważne jest, by czasem przystopować, przestać gonić za trendami i wskrzesić swoje przemyślenia, namysły.
ReplyDeleteNa większości blogów poświęconym modzie, obok zdjęć widnieje tylko krótka notatka, nie -wnosząca żadnej duszy i sensu w opublikowane zdjęcia, ubrania. A czy nie to właśnie jest tą kwintesencją całości, dopełnieniem? Moda to nie tylko to "w co się dzisiaj ubiorę" , lecz jest to również sztuka. Nie zapominajmy o tym... Zawsze wiedziałam, że jesteś mądrą dziewczyną, zawsze cię podziwiałam i wciąż będę podziwiać. A teraz tuż przed zaśnięciem, skłonię się chyba do refleksji, która przywróci mi być może dawny dystans do świata czasopism i reklam. Dobranoc :)
i positively ADORE reading your blog and loved reading every word of this post! you are so eloquent and seem like such a lovely person to know! =)
ReplyDeletei didn't have time to read this post at first but i minimized the tab and made SURE i came back and read it. I love this post. you did the perfect job of not making it sound like it belonged in a how section of a website. i like the part about the rich women being able to afford the extravagant designers but going for the simple pieces. nice job with this and i love the last bit about hair nail and keeping a book handy.
ReplyDeleteXX
Vi from Cali
Witam cię Weroniko i na wstępie chciałabym powiedzieć że twoje słowa powinny widnieć w każdym sklepie na dwóch tablicach jako 10 przykazań każdej młodej o nie tylko kobiety :) Wielbię twój styl i twoje rady uważam za bezcenne <33 Mam też prośbę a mianowicie pytanie. Mogłabyś mi powiedzieć skąd masz te 2 pierścionki z pierwszego zdj w tym poście --->http://raspberryandred.blogspot.com/2011/04/many-dreams-have-been-brought-to-your.html Szukam absolutnie czegoś dokładnie takiego , a zwłaszcza tego z dużym "brylantem". I będę Ci niezmiernie wdzięczna jesli odpowiesz :)
ReplyDeleteciekawy post. ;)
ReplyDeleteZapraszam do mnie:
www.Cromaisse.blog.onet.pl
This is just a fantastic post!
ReplyDeleteI really recognize my grandma in the 'only buys good, simple, quality items'.
I think i should more go that way. i'm buying lots of clothes in a rush like 'o my god, it's so cheap, i need it!' but they always end up on a pile in my closet with the note: 'maybe i'll wear them one day?' But of course, i never will.
So the plan is to shop less from now on, and only buy good, quality pieces. I already have lots of crazy items, so that's why i really need some good, basic items.
Now, just lets hope that the plan is working!
Ps. i just need to say it again; an amazing article!
A jak dziewczyny które mieszkają w małych miastach lub wsiach i jeżdżą na zakupy "by coś kupić" , to uważasz je za co?
ReplyDeletepki :)
ReplyDeletePIĘKNY POST. Piękny w swojej mądrości. Dużo blogów modowych przeglądam - nie komentuję nigdy. A teraz musiałam, bo tak prawdziwych słów nie czytałam dawno. Pozdrawiam pisz częściej!
ReplyDeletekunia1
Przeważnie tylko oglądałam Twoje stylizacje, ale ty razem przeczytałam post i- pewnie jestem 90 osobą, która napisze, to w komentarzu - jestem pod ogromnym wrażeniem. Napisałaś, że nie będziesz dawać modowych rad, ale - widocznie nieświadomie - podałaś nam w prostych słowach cenne uwaga dotyczące mody. I może o małej czarnej, trenczu i białej koszuli, czytamy w co drugim piśmie o modzie, to Twoje słowa jakos bardziej do mnie trafiają.
ReplyDeleteDziewczyno, masz talent i nie mówię tu tylko o tym dotyczącym mody, bo tworzysz świetne teksty. Nie zmarnuj tego !
Pozdrawiam. ;)
fajny blog!
ReplyDeleteTrwa u mnie Giveaway! Zapraszam♥
To prawda, że post jest przemyślany, jednak ja zawsze, ale to zawsze będę kierować się zasadą "czuj się dobrze w tym, co nosisz". Zgadzam się z Tobą w podejściu do mody, ale ten fragment o basicach mnie nie przekonał- temat wałkowany już wiele razy w modowych czasopisamch. Nie lubię beżowych trenczy i nigdy nie założę małej czarnej z prostego powodu- źle się w tym czuję. Natomiast uwielbiam rzeczy w pionowe paski i mimo, że do najszuplejszych nie należę, a wiem, że mnie pogrubiają, to i tak będę je nosić. Bo mi to poprawia humor.
ReplyDeleteJak nazwac to,kiedy pewna osoba podoba Ci sie z charakteru,wygladu,w dodatku swietnie sie ubiera,ma swietne podejscie do zycia i wgl jest taka ... przesympatyczna?!Szczerze mowiac jestes chyba takim moim wzorem?TAK,stanowczo jestes :)
ReplyDeleteTrzymam kciuki za Ciebie,zeby ci sie wszystko co chcesz zeby sie udało-udało! ;)
blogspot Sanneru
Dziękuję Wam bardzo za tyle komentarzy i to nie w stylu "fajny post, pozdrawiam" ;) Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że mój post będzie tak licznie komentowany i komentowany z sensem. Bardzo się cieszę, że tak wiele z Was zdecydowało się podzielić się ze mną swoją opinią.
ReplyDeletePojawił się tutaj gdzieś komentarz, że nie jestem obiektywna. A jak mam być obiektywna? Każde zdanie, które wypowiadamy, wszystko to, co opowiadamy jest subiektywne. To NASZ pogląd. Obiektywna mogłabym być tylko wtedy, gdybym zaserwowała historię mody lat 50. odpisaną z książki - byłyby to wtedy FAKTY. A ja dzieliłam się z Wami moją opinią, moimi przemyśleniami, czyli wiadomo, że będzie to subiektywne.
I absolutnie nie twierdziłam, że kobieta ubrana w klasyki może się porównywać do ikony mody :) Nie wiem skąd to ktoś wywnioskował :) Nie podawałam tutaj żadnych recept na świetny styl czy nic w tym rodzaju.
A 9:46: ja noszę tylko torby, które pokazuję na blogu :)
A 10:58: Claire's i H&M :)
A 3:54: nie zrozumiałaś mnie w ogóle :) Nic nie mam do takich dziewczyn, bo to zupełnie normalne?
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za tyle miłych słów i obiecuję pisać częściej :)
Thank you so much for so many comments! I really appreciate that, I've been working on this wel...article :) two days, I guess, but I wasn't expecting such a huge response to that. So thank you again, I'm glad you liked this :)
wow,musiałaś się sporo napracować nad tym tekstem,daje do myślenia,napisany z sensem,świetny!!!
ReplyDeleteHi ;) Fantastic, wise post and fantastic words. Thank you for it. I thought about fashion... A little, but I thought!
ReplyDeleteAnd... Maybe it's very, very stupid question, but I must ask you: what are those pictures?
świetny tekst, dobrze jest zachować trzeźwe spojrzenie na szalony świat mody. gdybym była taka mądra, jak byłam w Twoim wieku zaoszczędziłabym sporo kasy ;)
ReplyDeletehttp://fashiongates.blogspot.com/
zapraszam serdecznie
wow.. :o
ReplyDeleteDojrzałe przemyślenia w takiej młodej głowie. Gratuluję! Mam nadzieję, że choć kilku "modnym" kobietom da wiele do myślenia i spojrzenia wgłąb siebie i swojej szafy. Mnie też się przyda.
ReplyDeletePozdrawiam, Joasia.
świetny artykul, oj duzo w nim racji
ReplyDeleteSama bloga nie posiadam ale chętnie zaglądam innym;)
ReplyDeleteTwoje zdjęcia zawsze jakos tak przeleciałam, ale nigdy nie czytałam wpisów. Po przeczytaniu tego zaglądnęłam do starszych i muszę powiedzieć: wow:))
Jesli nie widziałabym Twoich zdjęć nigdy nie dałabym Ci 16-stu lat, raczej dwadziescia parę na kolejnym roku studiów.
Bardzo dojrzale piszesz. Czyżby rosła nam mała dziennikarka/fotoreporterka?
Tekstów tego typu czytałam już wiele. Choć przyznam, że - jak na 16latkę - masz ogromną świadomość modową. Pod ostatnimi dwoma zdaniami podpisuję się rękami i nogami ;)
ReplyDeleteŚwietny post, taki prawdziwy :) Zgadzam się z Tobą w 100%, dojrzałe przemyślenia. Najbardziej podoba mi się ten cytat "Zbudujcie swoją garderobę, bazując na stonowanych kolorach i prostych krojach, potem dodawajcie, czego tylko dusza zapragnie. Tym sposobem unikniecie niezręcznej sytuacji, gdy przed wyjściem do teatru, zastajecie w swojej szafie: legginsy w trupie czaszki, bluzki na jedno ramię z krzyżem i Lit Jeoffrey Campbella." To zdanie jest takie prawdziwe i szczere, a poza tym każdy powinien o tym wiedzieć, a z własnego doświadczenia wiem, że Twoje rady są jak najbardziej przydatne. Naprawdę super post, pozdrawiam!
ReplyDeleteThis post was large in size but the content of it made it really worth reading! You and my Mother share the same opinion on trends and collecting just simple pieces in your wardrobe, but then again Mother knows best :)
ReplyDeletechapeau! impressing text. & you're 16? you are so mature for your age.
ReplyDeleteI love your blog even more :)
cześć mam pytanie odnośnie twojego wieku piszesz że kończysz 16 lat , ale ja w to nie wierzę . Wyglądasz po pierwsze za bardzo dojrzale i po drugie o wiele za dorośle . Poza tym jesteś taka śliczna że to kurcze nie możliwe . Daj mi jakiś dowód że masz te 16 lat proszę , koleżanki mnie zamęczają i ja też chcę wiedzieć
ReplyDeletePozdrawiam :)
Love this text !!! I'm basically totally your opinion .
ReplyDelete