7/31/12

The Eternal City

(ph. Paulina / wearing second-hand tshirt, ModMod skirt, second-hand belt, vintage purse, Badura shoes via eButy.pl )

Can you imagine that it's been three days since I came to Rome and I've already got lost probably million times? Krakow seams to be perfectly simple comparing to this God-knows-how complicated city. Nothing spectacular has happened yet - I divide my time between walking, walking, walking ; eating eating eating and dying in the heat. I want to officially take my words back - I didn't have a perfectly organised suitcase. I found there four long-sleeved blouses. This sounds quite bad when you're aware of the fact that here in Rome, 40 Celcius is probably the lowest temperature you can sample. 

Jestem dopiero od soboty w Wiecznym Mieście, a już zdążyłam się zgubić i nie zorientować, że kręcę się w kółko wokół jednego miejsca przez piętnaście minut. Kraków przy Rzymie wydaje się banalnie, ale to przebanalnie prosty. Dużo się jeszcze nie zdarzyło od mojego przyjazdu, swój czas dzielę na chodzenie, chodzenie, chodzenie ; jedzenie, jedzenie, jedzenie i umieranie od upału. Cofam to, co napisałam w poprzednim poście - nie miałam perfekcyjnie zapakowanej walizki. Nie mam też pojęcia, co w niej robią cztery bluzki z długim rękawem, podczas gdy +40 stopni Celsjusza to chyba najniższa notowana tu temperatura. 


Impressions? Firsty, IT'S SO FREAKING HOT HERE (I'm sorry, I'm getting a little bit one-track minded). Secondly - food is indecendly tasty - even in a small supermarket you can find things with a flavour that is so hard to find in Krakow. Thirdly - the people. Never in the whole world have I found such optimistic, open and friendly individuals. Admittedly the man who gave us the keys for our appartment warned us about 'pappagallis' (I guess I would call them 'stalkers' in English) but I'm safe since nearly every person on the street thinks that I'm Italian-born girl so they're kinda scared of me. At least I can protect my blonde friend ;)

Wrażenia? Po pierwsze, to czym się już z Wami wcześniej podzieliłam - GORĄC. Po drugie -nieprzyzwoicie dobre jedzenie - tu nawet w zwykłym supermarkecie można znaleźć rzeczy o takich walorach smakowych, o których tylko można pomarzyć w Krakowie. Po trzecie - ludzie, o tak, ludzie. Nigdzie jeszcze nie spotkałam tak miłych, otwartych i sympatycznych osobników. Co prawda pan, który przekazywał mnie i mojej koleżance mieszkanie, ostrzegał nas przed tak zwanymi "pappagalii" czyli "natrętnymi wielbicielami", ale mnie to chyba nie grozi - jak na razie wszyscy mnie biorą za miejscową, więc dzielnie ochraniam moją koleżankę - blondynkę .



So I'm trying not to get lost here but I can't say I'm pretty good at it. Give me a few days more though - I'll be mastering all the streets in Rome. I'm going also to do some second-hand shopping since via Condotti is not really my shopping area. Thank you so much for all the recommendations in the previous post. That helped me a lot!

Próbuję się więc odnaleźć w Rzymie, jeszcze trochę (bardzo) błądzę, ale coś czuję, że za kilka dni żadna uliczka nie będzie mi straszna. Niedługo też odwiedzę tutejsze ciucholandy...kto wie, może i w tym mieście dopisze mi takie szczęście, jak w Krakowie? A, i dziękuję serdecznie za wszystkie adresy pod poprzednim postem - wszystko mam zapisane w notesie i wszystko oczywiście zamierzam odwiedzić!


182 komentarze:

If you can't see your comment or my answers click 'Load more' :) / Jeśli nie widzicie wszystkich komentarzy albo moich odpowiedzi, kliknijcie w 'Load more' :)

7/27/12

Impossible is nothing

 (Weronika Załazińska / ph. Mum / wearing Zemełka&Pirowska dress)

I can't remeber if I'd already told you about the happy news - tomorrow I'm flying to Rome for three weeks (yaaaaay multiplied by one million) !!! I've been mentally preparing myself for this journey, you know, reading, practicing some useful expressions such as Yes, I'm without my parents here, but please Sir, do not kidnapp me or I have no idea where I am because unfortunetely I wasn't born with a good sense of direction but please Sir tell me how to get to dot dot dot. I already have the feeling it's going to be a trip of the century.

Nie pamiętam, czy już tutaj się chwaliłam radosną nowiną ; wiem, że na fanpage'u trąbiłam o niej wszem wobec, ale chyba na blogu siedziałam cicho. Tak, chodzi o istne wakacje życia - jutro wsiadam w samolot i lecę na trzy tygodnie do przepięknego Rzymu. Przygotowuję się mentalnie do tego wyjazdu od dłuższego czasu, czytam, ćwiczę różnorakie zwroty po włosku, na przykład Tak, jestem tu bez opieki, ale serdecznie proszę mnie nie uprowadzać albo Nie mam pojęcia gdzie jestem, bo niestety nie posiadam daru orientacji w terenie, więc uprzejmie proszę wskazać mi drogę do...Już czuję, że to będzie wyjazd stulecia.


But before I head to Rome and spend there perfect Roman holidays, I need to get down to some things such as packing. I wouldn't call packing an innovative subject for the post especially during summer holidays but hell yeah, it's important. I've always had the same attitude towards packing as I have towards my lowest drawer - I've been putting there literally everything, who cares it's crumpled or not, necessary or not? It goes in. But! Some time ago I watched a couple of short videos created by Louis Vuitton (about the art of packing,as they called it) and I had this super crazy idea in my head - this year I'm towing the line and transforming my messy suitcase to a perfect one. A perfectly organised suitcase sounds like a funny oxymoron in my case but I was really determined.

Ale zanim przeżyję rzymskie wakacje, muszę poświęcić się jeszcze jednej czynności, a mianowicie pakowaniu. Niezbyt to innowacyjny temat na post, w szczególności w tym miesiącu, ale dosyć ważny. Przez całe życie walizkę traktowałam jak dolną szufladę w pokoju - wrzucałam do niej wszystko co popadnie, na oślep, zmięte, niezmięte, potrzebne, niepotrzebne - pal licho. Po oglądnięciu kilku podejrzanie bardzo przyjemnych  filmików dotyczących pakowania na stronie Louis Vuitton do głowy przyszedł mi szalony pomysł, żeby w tym roku zrobić wszystko tak, jak należy. Perfekcyjnie zapakowana walizka w moim przypadku brzmi jak zabawny oksymoron, ale poważnie podeszłam do tego przedsięwzięcia.



At first I pulled out of my wardrobe and drawers everything that I really wanted to take with me - well  I ended up with an empty wardrobe and enormous bundle of clothes on my bed - I thought I doing something wrong. There was the time for rough selection - each blouse has to make pair with one pair (or more) of shorts and skirts. This way I'm not left with unnecessary clothes that only take up too much space in the suitcase. As far I've been doing pretty well.

Na początek postanowiłam wyciągnąć z szafy i szuflad wszystko, co bardzo chciałabym zabrać - po kilku minutach szafa była praktycznie pusta, a na łóżku leżała ogromna góra przypadkowych ubrań (nawet nie góra, jakaś kopa, wieżowiec) więc uznałam, że chyba nie tędy droga. Zaczęła się więc "ostra selekcja" - każde ubranie zostało sprawdzone w jakimś zestawie (każda bluzka pasuje do którychś ze spodni czy spódnic, torebki mają swoje pary), dzięki temu (chociaż po piętnastu minutach miałam ochotę wrócić do moich starych zwyczajów pakowania) nie ma żadnych przypadków, niepasujących elementów i jednocześnie - nie marnuje się miejsce w walizce. Jak na razie radziłam sobie znakomicie.



The thing is - every girl has her own frailty. Sometimes that appear after years and years - you know, I used to travel happily with two pairs of shoes and I honestly didn't care. But the more shoes I had, the more of them became my favourites and absolutely necessary ones for me. So I'm a little bit sorry that I have to bend the rules that say you should take with you as little as you can and only essential things but each pair of shoes is essential and totally all-purpose. I can't help it.

Rzecz w tym, że każda dziewczyna ma jakieś słabości. U niektórych pojawiają się one z czasem - ja na przykład zawsze radośnie jeździłam na wyjazdy z dwiema parami butów w walizce. Ale im więcej butów przybywało, tym więcej z nich stawało się moimi ulubionymi i absolutnie potrzebnymi. Tak więc trochę mi przykro, że naginam reguły perfekcyjnego pakowania, które zapewne mówią, aby brać jak najmniej rzeczy i jak najbardziej uniwersalnych, ale naprawdę każda para butów jest potrzeba i każda jest uniwersalna. Na to ja już nic nie poradzę.



 I'm finally done with my super - organised suitcase - it's the first time ever, I guess. And I'm not really going to become the next Perfect Housewife (I love this show so much by the way, it's so addicting :D) but I have some packing tips that are so obvious that we forget about them:

Skończyłam z porządnie zapakowaną walizką - pierwszy raz od niepamiętnych czasów. I nie będę się tutaj bawić w Perfekcyjną Panią Domu (którą tak nawiasem mówiąc uwielbiam i wcale się z tym nie kryję ;p), ale podczas układania rzeczy zastosowałam kilka przydatnych trików, tak oczywistych, że warto je przypomnieć: 

LITTLE SACKS - When you buy shoes or bags you often get these little material sacks. They're perfect for belts, lingerie, swimsuits ; I personally used them also for my little bags, e.g. the little one with the beadings because I don't want to have it destroyed.
TISSUE PAPER - or something similar to this - again, you often get when you buy clothes or cosmetics. You can wrap in this, I don't know, your cashemere sweater or something even more sublime.
JEWELRY BOX - I found mine in the king of the supermarket universe  - Lidl (they also make the best croissants ever!ever.). All of the most necessary stuff go in the box so that I can always have it by my side.
WORECZKI - Torebki i buty często dostaje się w materiałowych woreczkach (w podobnych nosiłyśmy tenisówki w podstawówce) - warto wykorzystać je na paski, bieliznę,stroje kąpielowe; ja jednego użyłam też do torebki z koralików, żeby jej nie uszkodzić (i żeby w razie czego koraliki nie zatopiły walizki)
 BIBUŁA - albo coś w tym rodzaju; znowu - dostaje się ją często przy zakupie ubrania czy w sklepie kosmetycznym. Można w nią zapakować ubrania z delikatnego materiału.
PUDEŁKO -  moje małe pudełko na biżuterię zostało kupione w niezastąpionym królu supermarketów Lidlu (który oferuje też najlepsze croissanty na świecie) i wszystkie najpotrzebniejsze (niepotrzebnych nie biorę, to tak jak z butami ;p) drobiazgi mam pod ręką.


Ok, so I have a big favour to ask you. If you know any places in Rome that are worth recommending, I'd be so happy if you wrote it down in the comment :) I'll hopefully have the Internet in my appartment so....I'll see you in Rome!

 Podzieliwszy się z Wami domowymi mądrościami, żegnam się już, ale na koniec mam małą prośbę. Jeśli znacie jakieś miejsca w Rzymie, które są godne polecenia, napiszcie proszę w komentarzu :) W mieszkaniu, w którym będę przebywać jest błogosławione WiFi, więc żegnam Was  i do zobaczenia już w Rzymie!

206 komentarze:

«Oldest   ‹Older     Newer›   Newest»
«Oldest ‹Older     Newer› Newest»

If you can't see your comment or my answers click 'Load more' :) / Jeśli nie widzicie wszystkich komentarzy albo moich odpowiedzi, kliknijcie w 'Load more' :)

7/24/12

My 17th birthday


(ph. Ola Śliwa / wearing Reserved blouse)

At some point women no longer want to share the happy information about their birthday with the whole world. I'm not among them yet so...TODAY IS MY 17TH BIRTHDAY, yaaaay. I should be called an old lady, for Christ's sake. Now it's all about indulging myself, that means having a super fabulous and sublime breakfast (bread and egg) and then going to an amazing meeting with my friends (no irony here). Have a wonderful day!

Podobno w pewnym wieku kobieta traci ochotę na informowanie świata o swoich urodzinach, ale u mnie jeszcze to nie nastąpiło. KOŃCZĘ DZIŚ 17 LAT, juhuuuu. Jestem już stara baba, nie ma co. Dziwnie się czuję na myśl o tym, że za rok będę "oficjalnie dorosła", bo momentami przypominam raczej mocno ograniczoną trzynastolatkę, więc lekko drżę o swoją przyszłość. W każdym razie - kończę już i wyruszam, żeby przygotować ekstra wykwintne i wyrafinowane śniadanie (czyli bułka i jajko), a następnie spędzam urodzinowy dzień z moimi ekstra wspaniałymi (tu bez ironii) przyjaciółmi. Miłego dnia!

139 komentarze:

If you can't see your comment or my answers click 'Load more' :) / Jeśli nie widzicie wszystkich komentarzy albo moich odpowiedzi, kliknijcie w 'Load more' :)

7/6/12

Red and...?


(Weronika Załazińska / ph. Maks Scholl / wearing second-hand shirt, second-hand shorts)

When the temperature is so high that every step you make seems like a one-hour workout in the gym, the amount of clothes you can wear is a bare minimum. I always feel more secure when I'm covered from head-to-toe and for me -when it comes to layers - the more the better. So summer is a really funny time when I'm literally exposed and I can't hide my skin...Terrifying.

Kiedy temperatura osiąga taką wysokość, że asfalt topnieje, a każdy krok wymaga tyle wysiłku, ile godzinny trening na siłowni (tak przypuszczam); ilość ubrań, jakie można mieć na sobie, trzeba ograniczyć do minimum. Najpewniej czuję się przykryta materiałem praktycznie od stóp do głów, a jeśli chodzi o warstwy, to im więcej, tym lepiej. Lato jest więc tą śmieszną porą roku, kiedy jestem dosłownie odkryta i nie ma sposobu na ukrycie ciała. Jest to, przynajmniej na początku, dość przerażające.



But it's actually quite hard to abandon my habits and switch to "the summer-show-some-skin" mood. The white shirt had to stay, I just decided to tie it. And here the issue of bare midriff comes to mind. Is it OK to show? Or is too much?

I remember (well, I don't remeber, I was 3 or 4 back then) in the 90s it was all about cropped tshirts, cut-off shorts, showing your skin in every way. The era of bare midriff, I would say, Spice Girls, you know what I mean. After some years naked arms, legs and a bit of breast were still ok but the midriff became some sort of tabu, the synonym of kitsch, the part of your body that should not be shown to wider publicity. Whilst wearing underpants in the city center was not a big deal, small area between your breast and the beginning of shorts caused such a big commotion.

Trudno jest jednak zerwać ze starymi nawykami i przestawić się na tryb "pokaż-skórę". Zwykłą białą koszulę zamierzam nosić nawet przy +435 stopniach, ale w specjalnie zmodyfikowanej wersji. Zawiązana w supeł, odsłania część ciała, o której ostatnimi laty było głośno, jak o żadnej innej - brzuch.

Pamiętam (chociaż raczej nie pamiętam, miałam wtedy jakieś 3 albo 4 lata), w latach 90. wszystko kręciło się wokół uciętych podkoszulków, szortów, eksponowaniu ciała na wszelkie możliwe sposoby. Era "gołego brzucha", że pozwolę sobie tak napisać, Spice Girls, te klimaty. Lata minęły, i chociaż pokazywanie gołych ramion, rąk, nóg wciąż święciło triumfy, to brzuch stał się swego rodzaju tematem tabu, synonimem tandety, częścią ciała, której nie wypada pokazywać szerszej publiczności. W czasie gdy chodzenie już nawet nie w spodenkach, ale w majtkach, nie budziło żadnych zastrzeżeń, ta mała część budziła wiele kontrowersji.




But I guess, we've made it up with bare midriff - I think nobody really cares about whether you're showing this or half of you breast. With so many collections basing on the 90s' but also on the 50s' trend, we realized there is nothing to be afraid of. It's still a long way to go if we want to see next Carrie on the red carpet (hmm...do we?) but we finally don't weel hatred towards bare midriff. Well, I don't.

Pogodziliśmy się już jednak z tą odsłoniętą częścią ciała - chyba nikogo już nie obchodzi czy eksponujemy to, czy połowę klatki piersiowej. Powstało tyle kolekcji, bazujących na trendach lat 90., ale i przecież 50. - chyba w końcu do nas doszło, że goły brzuch nie straszy (a przynajmniej nie powinien). Jednocześnie dosyć długa droga przed nami, jeśli chcemy doczekać się następnej Carrie (hmm..czy chcemy?), ale przynajmniej nie występuje już częściowy paraliż na dźwięk dwóch, dotąd prawie zakazanych słów. Jak na razie u mnie go brak.




215 komentarze:

«Oldest   ‹Older     Newer›   Newest»
«Oldest ‹Older     Newer› Newest»

If you can't see your comment or my answers click 'Load more' :) / Jeśli nie widzicie wszystkich komentarzy albo moich odpowiedzi, kliknijcie w 'Load more' :)

7/4/12

Looking for a taste of real life


(ph. Maks Scholl /  wearing Reserved tshirt and bag, second-hand skirt, Tesco hat)

Do you remember my fear of the white blazer? I need to tell you guys that it's completely gone and my wardrobe is slowly being filled with white tshirts, blazers, dresses and skirts. These are no jokes, some days ago I caught myself considering buying white shoes...No! I don't mean high boots, only ballet flats but I know when my mania starts. Suddenly, after a long time of being afraid of a piece of clothing, I realize it's not so dangerous at all and I go into raptures over so many possibilites this stuff can give me. Usually my manias  last about a few days but during them I should be kept indoors, windows and doors closed. So today (and probably tomorrow) it's all about white. 

Jedni boją się pająków, drudzy koparek, a ja, jeśli pamiętacie, bałam się białej marynarki.  Z radością jednak chcę Wam oznajmić, że już mi kolor biały niestraszny i moja szafa powoli zapełnia się śnieżnymi tshirtami, marynarkami, sukienkami, spódnicami. Kilka dni temu złapałam się nawet na rozważaniu kupna białych butów - co prawda nie były to jeszcze białe kozaczki (aż tak odważna to chyba nigdy nie będę), tylko baletki, ale i tak zdałam sobie sprawę, że był to początek manii. Manie trafiają mi się dość często, chyba zdecydowanie częściej niż "statystycznej Polce", a zaczynają się bardzo niewinnie. Schemat z reguły jest taki sam - najpierw się czegoś boję, potem nagle oswajam i zachłystuję się "moim odkryciem". Manie trwają bardzo krótko, przeważnie tylko kilka dni, ale podczas tego okresu powinnam być trzymana w jakimś pomieszczeniu, najlepiej zamknięta na klucz. A więc dzisiaj (i zapewne jutro) wszystko kręci się wokół bieli.






202 komentarze:

«Oldest   ‹Older     Newer›   Newest»
«Oldest ‹Older     Newer› Newest»

If you can't see your comment or my answers click 'Load more' :) / Jeśli nie widzicie wszystkich komentarzy albo moich odpowiedzi, kliknijcie w 'Load more' :)

7/2/12

I really (don't) need a Chanel bag


(Weronika Załazińska / ph. Maks Scholl / wearing second-hand blouse, second-hand shorts, bag made by me)

High five everyone, I've made it! I survived June - the craziest, the busiest month ever, full of journeys, exams, stress and bad mood. But now it's July and I tell you Krakow seems to be the warmest city in the whole world. We have a free sauna in trams and I guess there's no point in going abroad because we have little Sharm El Sheik here.

Przybijam wszystkim wirtualną piątkę! Przetrwałam koszmar zwany czerwcem, miesiąc pełen testów, stresu, podróży (to akurat nie koszmar) i złego humoru. Mamy w końcu lipiec i słowo daję, że Kraków to najcieplejsze miasto na Ziemi. Zarząd miasta chyba postanowił wprowadzić na czas wakacji nowe atrakcje, bo dzisiaj w tramwaju zafundowano nam (mnie i pasażerom) darmową saunę. I tak sobie myślę, że nie ma sensu wyjeżdżać za granicę, bo krakowskie Sharm El Sheikh mamy pod nosem.



The bag that you see on the photos is probably my favourite thing for the summer. Maybe it's not fancy or sublime but I can put there everything (I mean everything) and it still feels so comfortable carrying it on my shoulder. I created the sign I really (don't) need a Chanel bag about two years ago when I was really really bored. I now the Chanel logo looks so poor but drawing is not really my thing. But coming back to the sign : do I really need a Chanel bag?

Torebka, którą widzicie na zdjęciach, będzie chyba moim wiernym przyjacielem tego lata. Nie jest to nic pięknego czy wyszukanego, ale szmaciany wór pomieści wszystko, a w dodatku jego ucha ułożą się wygodnie na ramieniu. Napis I really (don't) need a Chanel bag wymyśliłam jakieś dwa lata temu, kiedy siedziałam w pokoju, gapiłam się w ścianę i przeokropnie mi się nudziło. Hmm...ale czy potrzebuję czy nie potrzebuję tej chanelki?



The word "need" is a exaggeration here. I think if you desperately  need a bag that costs more than $3000 than I guess you have a problem....So no, I don't need it. Do I want it? You know, I've been thinking about all the luxurious designer stuff lately and the power of the brand...I love buying things in second-hand stores and when I shop there,  the last thing I do is looking at the label. Most of the time I don't really care about the label, I just want something that looks nice, is interesting or made by good material. On the other hand, I have to tell you that when I look at the fashion photos etc. and I see something ugly, I just look at the brand. And I can't help it that when I read "Marc Jacobs", "Erdem" or "Dior" I still think the stuff is ugly but ugly in a very interesting way. The label changes my way of thinking, I can look at the bin on model's head and just because it's said to be Olivier Theyskens' design, it makes me wonder : "Maybe it's a bin, but I'm sure it must have a deeper meaning". Well, does it?

And where does the luxury ends and kitsch starts? Chanel 2.55 is a iconic bag and probably the bag that has the most fakes around the world. Is it still a luxury to have a bag like this?

Słowo "potrzebuję" jest tu stanowczo zbyt mocne. Wydaje mi się, że jeżeli "potrzebowałabym" torebki o wartości powyżej dziewięciu tysięcy złotych, to byłoby ze mną po prostu źle. Więc nie, nie potrzebuję chanelki. Ale czy może bym ją chciała? Podczas tych upałów, dopadły mnie rozterki na temat siły nazwiska w modzie, wszystkich tych "towarów luksusowych". Kocham przecież kupować w ciucholandach i podczas moich wypraw ostatnią rzeczą, na jaką zwracam uwagę jest metka. Poszukuję ubrań, które ładnie wyglądają, są ciekawe albo z dobrego materiału.  Przeglądam jednak różne zdjęcia, tu z sesji, tam z pokazów i łapię się często na tym, że widząc rzecz po prostu brzydką, zerkam na podpis. I nic nie poradzę, że kiedy czytam "Marc Jacobs", "Erdem" czy "Dior" mój sposób postrzegania tej rzeczy zmienia się w ułamku sekundy. Dalej oczywiście uważam, że jest brzydka, ale brzydka w interesujący sposób (tak, tak też można ! ;) Kosz na głowie modelki nie jest tylko koszem, bo zaprojektował go przecież Olivier Theyskens i chociaż wygląda to jak kubeł, to ten kubeł musi mieć przecież głębsze (ukryte, czasami nawet bardzo) znaczenie.

I tak w ogóle to gdzie kończy się luksus, a zaczyna kicz? Chanel 2.55 to torba - ikona i jednocześnie jest chyba najbardziej podrabianym "luksusowym towarem" na świecie. Czy to nadal luksus posiadać taką torbę? Czy warto zbierać (albo ot, tak wydać) parę tysięcy, aby kupić logo?



 I don't need a Chanel bag, I think I don't even want it so much. But I wouldn't mind if somebody had given me it as a gift. I'm very happy with my material bag and those nine thousand bucks saved in my head.

Więc nie, nie potrzebuję chanelki, chyba nawet tak bardzo jej nie pragnę. Nie obraziłabym się natomiast, gdyby ktoś mi ją sprezentował. Bogatsza o te wyimaginowane dziewięć tysięcy, mam się całkiem dobrze z moją szmacianą torbą.


238 komentarze:

«Oldest   ‹Older     Newer›   Newest»
«Oldest ‹Older     Newer› Newest»

If you can't see your comment or my answers click 'Load more' :) / Jeśli nie widzicie wszystkich komentarzy albo moich odpowiedzi, kliknijcie w 'Load more' :)