As you probably know my exchange with the USA students included also going to school with them. That's awesome, right? I've always wanted to see a typical American school. High School Musical look-alike? I hope so! (no, no, I don't watch it! And no, I don't know all the songs by heart. No way).
Tak, już zapewne wiecie lub się domyślacie, moja wymiana z uczniami amerykańskiej szkoły zakładała również chodzenie z nimi na lekcje. Świetna sprawa. Zawsze chciałam zobaczyć, jak wygląda typowa amerykańska szkoła. Osobiście liczyłam na coś w stylu High School Musical, oczywiście (Nie, nie, wcale tego nie oglądałam. Nie, wcale nie znam wszystkich piosenek na pamięć)
I didn't know what to expect. Maybe the school would turn up to be a fashion show? You never know. So I was kinda worried at first but then I just chose my typical outfit so: American Apparel sweater, black skinnies, biker shoes, leather jacket and black and brown bag. I felt secure. Entering the front door, I heard my heart beating. New place, new people. And then I bumped into a girl with wet hair wearing...pyjamas.
Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Przerabiałam w głowie różne scenariusze, włącznie z tym, który zakładał, że szkoła będzie bardziej przypominać pokaz mody. Byłam więc na początku trochę zmartwiona i zdezorientowana, ale w końcu na mój pierwszy dzień wybrałam stały zestaw: sweter American Apparel, czarne rurki, buty bikersy, skórzaną kurtkę i czarno-brązową torbę. Czułam się bezpiecznie w obliczu odkrywania amerykańskiego liceum, o którym przecież nie tylko tak lukrowe filmy jak High School Musical powstały. Kiedy wchodziłam do wielkiego budynku przez wielkie drzwi, usłyszałam łomot mojego, już nie tak wielkiego, serca. Nowe miejsce, nowi ludzie. I w tym oto momencie wielkiej zadumy wpadłam na dziewczynę z mokrymi włosami, która miała na sobie....piżamę.
OK, that was weird. After a few steps I realized it wasn't weird here. What I saw first was the multiple view of sweatpants, tracksuit tops, sporty backpacks and Emu Eden slippers. I was...confused. Gabriela? Troy? Are you there? No, there was no Gabriela in her flowery dresses. Or Sharpey wearing pink from head to toe.
I just want to get things straight. In my school in Krakow every day is similar to a mini fashion show. Wait, no. That's exaggeration. Let's say...it's a place near a fashion show where street style bloggers take pictures of you. Most of the time you have to look good or at least decently. Nice shoes, nice hair, nice bag.
To było osobliwe. Jednak po kilku krokach zdałam sobie sprawę, że tutaj osobliwe to nie było. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, kiedy przekroczyłam próg szkoły, był widok tysiąca spodni dresowych, bluz od dresu, sportowych plecaków i "kapci" Emu. Byłam...zdziwiona. Gabriela? Troy? Czy gdzieś tu jesteście? Nie, nie było ich. Nie było Gabrieli w sukienkach w kwiatki. Nie było Sharpey w różu od stóp do głów.
I tutaj musicie wiedzieć o jednym. W mojej szkole, w Krakowie, każdy dzień przypomina mniej więcej pokaz mody. Nie, to gruba przesada. Powiedzmy, że to jak placyk przed pokazem mody, gdzie fotografowie mody ulicznej robią nam zdjęcia. Zazwyczaj trzeba prezentować się dobrze, a przynajmniej przyzwoicie. Ładne buty, ładna fryzura, ładna torebka.
And here? Nobody really cares about what you are wearing and I find it so bizarre but interesting and fascinating at the same time. At first I was shocked because people's attitude was so different to the one we have (in my school?/ in Krakow? /in Poland?/ in Europe?). But then....it just started to fascinate me more and more. You could literally feel the ease there. People were so relaxed about their look or clothes.
A tutaj? Nikogo tak na prawdę nie obchodziło, czy mieliśmy na sobie dres czy piżamę, baletki czy kapcie. Było to dla mnie czymś dziwnym, ale jednocześnie interesującym i innym. Na początku byłam...cha cha...zszokowana, bo podejście tamtejszych ludzi do spraw wyglądu czy ubierania się było tak inne niż nasze (w mojej szkole?/w Krakowie?/w Polsce?/w Europie?). Ale później...to wszystko zaczęło mnie coraz bardziej fascynować. Ta szkoła wprost ociekała luzem.
Although once or twice I did wear sweatpants to my school (Tesco ones rule!!!), people would send me look "go back to your gym, for God's sake". But here I was among my love-my-sweatpants friends. Guess what is my greatest purchase from the US? I'll leave you with this hard question. Day by day I was becoming a gangsta-Weronika. I'm not kidding. I know it's not a good idea to publish it here but with my friends we would drive the car, windows opened, Kanye West on full volume, black gangsta shades on our eyes, gangsta sweatpants on, gangsta Sprite can in our hands and all car bouncing. It was....fun.
Mimo że raz czy dwa pojawiłam się radośnie w mojej szkole w dresach (polecam serdecznie - Tesco), ludzie wysyłali mi spojrzenia, którymi starali się chyba przekazać, abym wracała na salę gimnastyczną i się nie kompromitowała. Ale tu, w Stanach, byłam wśród "kocham-moje-dresy" znajomych. (A kiedy zadam Wam pytanie, co jest moim najważniejszym nabytkiem z tego kraju, myślę, że nie będziecie mieć problemu z odgadnięciem ;)) Z dnia na dzień stawałam się raperem-Weroniką. Nie robię sobie żartów. Zdaję sobie sprawę z tego, że publikowanie tutaj takich wspominek nie jest zbyt dobrym pomysłem, ale w pewnym momencie poziom rapera w Weronice był dosyć niebezpieczny: kiedy razem ze znajomymi jechaliśmy samochodem; okna otwarte; Kanye West huczący z głośników; czarne raperskie okulary na nosie; raperskie spodnie dresow ; raperska puszka Sprite'a w dłoni i cały samochód kiwający się. To była....zabawa.
During one of the Latin classes I was talking with a girl about how Europe school and American school differ from each other. I told her it was so much fun not to care about what you wear. She looked and me and said: "Are you kidding me?! I wish I could wear a dress or heels but everybody would stare at me. And it wouldn't be nice". It's funny when you look at this - there are so many things that connect people from two continents but there are also so many that differ them from each other!
Podczas jednej z lekcji łaciny rozmawiałam z pewną dziewczyną o różnicach pomiędzy europejską a amerykańską szkołą. Powiedziałam jej, że naprawdę miłą odmianą było chodzenie do szkoły, gdzie spojrzenie uczniów nie przypomina spojrzenia jurora w Project Runway. A ona wtedy mi rzekła, abym sobie z niej żartów nie robiła, bo wiele dziewczyn strasznie by chciało nosić sukienki i chodzić na obcasach. Nie mogą jednak tak robić, bo wszyscy by na nie dziwnie patrzyli. To zabawne, jak ludzi na dwóch kontynentach może tyle łączyć, a jednocześnie tyle dzielić. U nas sprawa przedstawia się przecież na odwrót.
And then I was at the crossroads. Although I enjoyed wearing sweatpants almost every day, I really missed dressing up. And I would never ever stop doing it. I think I just love clothes too much. So don't worry, my gangsta-period is almost over but on the other hand I'm not going to stop wearing sweatpants. No way! It'll be a hint of American style ;)
I wtedy znalazłam się na rozstaju dróg. Chociaż noszenie spodni dresowych dzień w dzień było jak...dobry odwyk (dzisiaj szaleję z poetyckimi metaforami), to tęskniłam (i to jak!) do starych zwyczajów. Nie wydaje mi się, że mogłabym z tego wszystkiego zrezygnować, chyba za bardzo kocham ubrania i całą tę modę. Więc nie martwcie się, spokojnie, mój raperski okres można uznać prawie za skończony, chociaż z drugiej strony nie zamierzam porzucić spodni dresowych. Nie ma mowy! To będzie taka szczypta amerykańskiego stylu ;)
PS Yes, the school is even better than in High School Musical. Can you imagine that?! Better than it?!
(photos via Jak&Jil, Stockholm Street Style)
PS Tak, ta szkoła była jeszcze ładniejsza niż w High School Musical. Potraficie sobie to wyobrazić?! Jeszcze lepsza?!
(photos via Jak&Jil, Stockholm Street Style)
This comment has been removed by the author.
ReplyDeleteOMG! Ktora to krakowska szkola jest taka cudowna ??
DeleteAle miałaś szczęście z tą wymianą! :) Niezapomniane przeżycie zapewne :)
ReplyDeleteJedna z ciekawszych notek, które miałam przyjemność przeczytać od kiedy śledzę te wszystkie blogi :)
ReplyDeleteBo która nastolatka nie była zakochana w DisneyowskiM HSM? :)
ReplyDeleteBardzo ciekawy kulturowo post!
ReplyDeletew bonusie nie-modowe pytanie: na jakiej zasadzie działa ta wymiana ze Stanami? jak chodziłam do szkoły to zawsze o tym marzyłam, ale wydawało mi się, że to jest beyond reach
JOA
to jest tradycja naszej szkoły, najpierw trzeba napisać esej, potem jest rozmowa. My jedziemy do Stanów, a potem Amerykanie przyjeżdżają do nas na następny rok ;)
Deletebardzo fajnie! ciekawe są takie doświadczenia! :)
DeleteJOA
kocham basebolówki <3
ReplyDeleteTy nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić szerokości moich źrenic, kiedy to czytałam o,O jak ja bym chciała tam być! ♥
ReplyDeleteIle kosztował cię wyjazd do USA jeśli można wiedzieć? :)
ReplyDeletepłaciliśmy za bilet lotniczy
DeleteU mnie w szkole jest tak samo - założyłam raz dresy i patrzyli się na mnie jak bym przyszła w piżamie ;D
ReplyDeletePS:Uwielbiam Cię;*
Całymi dniami potrafię przeglądać Twojego bloga, piszesz tak bardzo hmm, wciągająco? Strasznie nudno było jka wyjechałaś ale na szczęście nowy poszt :D Pozdrawiam!
ReplyDeletePodczas wymiany do Francji byłam świadkiem dokładnie tego samego: świat uczniów paradujących w dresach, wśród których to moje dżinsy i trencz stanowiły dziwactwo, zwracające uwagę wszystkich w okół. ;)
ReplyDeleteco miałaś z polskiego na półrocze? świetnie piszesz ;)
ReplyDeleteczwórkę
Deleteoj, co tak słabo?
Deletebralaś udział w jakiejś olimpiadzie z języka polskiego i literatury?
Słabo? Przecież to zależy od nauczyciela. U niektórych na głupią tróje trzeba porządnie zakuwać!
Deletecoś podobnego można powiedzieć o niemieckich szkołach. Co prawda chłopcy zawsze wyglądają tam dobrze, ale dziewczyny...one nie ściągają conversów, I swear. Sama mam jedną parę i bardzo je lubię, ale u nich pierwsza lepsza bluza+obcisłe rurki(z naciskiem na obcisłe)+ plecak dosłownie na tyłku+konwersy to zestaw, w którym, mam wrażenie, że nawet śpią:)
ReplyDeleteI really much enjoyed reading this article! I'm from Belgium and I can say that I would never wear a sweatpants to school, NEVER. That's only aloud during the exams :). Not that we dress up or anything, but everyone looks decent I guess :).
ReplyDeleteooo nie, nie odpuścimy ci bez zdjęć Twojej raperskiej stylizacji xD
ReplyDeletePiękne zdjęcia. zazdroszczę Ci tej wymiany! :)
ReplyDeleteNaprawdę podoba mi się styl, w jakim piszesz posty - jest bardzo naturalny ;) Chciałabym się Ciebie jeszcze zapytać o jedną rzecz - Jacy byli ludzie, których poznałaś w tej szkole? Jaka była atmosfera? Proszę, jeśli możesz, to odpowiedz :)
ReplyDeleteludzie byli bardzo otwarci i niesamowicie mili. Ciągle chcieli żebyśmy im opowiadali o Polsce i kulturze ;)))
DeleteSuch gorgeous street style captures! I love your introspection on the varying international styles.
ReplyDeletewww.TheFancyTeacup.com
love all those outfits!
ReplyDeletewww.styleandshades.blogspot.com
Jesteś niesamowita! Uwielbiam Twoje posty ;)
ReplyDeleteŚledzę Twojego na blogspocie i na bloglovin!
Ja dopiero niedawno założyłam bloga, jeśli będziesz miała chwilkę to zapraszam:
www.fashion-passion-love.blogspot.com
xo Iga
:) cudownie. W Europie, np. w Niemczech ludzie również nie przywiązują wagi do tego, co ubierają do szkoły. I oni w Polsce czują się dziwnie, że tutaj patrzy się na ubiór, że nie można przyjść na uczelnię w dresach. Tam wszystko jest na luzie, byleby było czyste.
ReplyDeleteświetne stylizacje!! :)
ReplyDeleteNa pierwszym zdjęciu widać, że to moda kontrastów :)
ReplyDeleteZazdroszczę Ci. Ja też bym chciała taką wymianę.:) Dziwny jest ten problem z ubieraniem się. Myślałam, że tylko Polska jest pod tym względem taka "dziwna". ;)
ReplyDeleteAga
Jesteś naprawdę piękną i uzdolnioną dziewczyną. I do tego potrafisz wykorzystywać okazje w swoim życiu i inspirować innych. Tak trzymaj!
ReplyDeleteOjej, ale mnie zaskoczyłaś. Byłam pewna że w USA jest jeszcze większy pokaz mody niż u nas. A tu proszę... :)
ReplyDeleteI'm in college now but I've heard that it's trendy for high school kids to wear pajamas to school these days. And Abercrombie sweat pants. So it's like you shop like you care but look like you don't. I went to high school in southern California so everyday was a fashion show, full makeup, heels, the works. It's interesting to see the differences.
ReplyDeleteyeah, Abercrombie and Hollister sweat pants were everywhere!!!
DeleteO rany, ale cudownie. Ile ja bym dala, żeby być na takiej wymianie i jeszcze w amerykańskiej szkole..Ale tych dresów to się kompletnie nie spodziewałam! Miłe zaskoczenie.
ReplyDeleteinteresting Post, i alwasy want to see a typical american school, too! xxx
ReplyDeletenie spodziewałam się, że aż tak tam luzacko. Myślałam, że tak jak unas rewia mody tylko jeszcze bardziej... S Z O K!
ReplyDeletei guess it depends on where you are, but my school was a mix of dressing up and casual. i never once wore sweats or pajamas. but i did wear denim a lot in high school particularly denim shorts (california). but anyway, im glad you enjoyed your stay!
ReplyDeleteI've always imagined schools in California in two different ways. First: Beverly-Hills like, so full makeup, short skirts etc. ;p Second: surfer style so wavy hair, denim shorts etc ;)))
Deletea te foty to ty robiłaś?
ReplyDeletenie, nie, ich źródło jest zaznaczone na końcu ;)
DeleteFajnie napisane :) Szkoda ze nie wstwilas zdjec jak Ty wygladalas ;p
ReplyDeleteAch te amerykańskie szkoły :3 Również doznałam zaskoczenia, kiedy przeczytałam, że ludzie latają tam w dresach, a nikt nie patrzy na nich krytycznym wzrokiem. U mnie w szkole jest zupełnie inaczej ;) Powiedz lepiej jak tam stołówkowe jedzenie! Okropne czy wręcz przeciwnie, paskudne? Ogólnie jak zapatrujesz się na jedzenie w USA? Po wizycie w UK jedzenie nie było akurat najciekawszą rzeczą jaką wspominam. Po drugiej stronie oceanu jest lepiej?
ReplyDeletenie smakowało mi tam jedzenie. Chociaż w szkole było kilka stołówek, a jedna wyglądała jak supermarket, to wszystko było 10 x słodsze i bardziej słone niż u nas! I większość rzeczy to pół-produkty. Wracając do Polski, myślałam tylko, żeby w końcu zjeść sałatę ;D
DeleteWeroniko. Uwielbiam Cię!
ReplyDeletee tam, nie ma mnie za co uwielbiać, a już w szczególności za moje wypociny, cha cha ;D ale dziękuję!
DeleteWpadła mi w oko jedna rzecz: piszesz o szkole europejskiej i roli, jaką odgrywa w niej wygląd, ale tak nie jest wszędzie. W każdym razie, na pewno nie w małych miastach w mojej szkole (w moim mieście mieszka ok. 4 tys. ludzi) dresy, bluzy i inne takie ciuchy są codziennością, a kiedy ktoś przyjdzie ubrany ładnie (nawet zwykły zestaw biała koszula + spódnica!!!), ludzie patrzą na niego jak na człowieka z innej planety.
ReplyDeleteTak, wiem że Twoje teksty należy czytać z przymrużeniem oka i nie do końca dosłownie, ale nie miałam nic złego na myśli. Właściwie to uderzyłaś w mój słaby punkt - kompleks człowieka z małego miasta:)
Pozdrawiam, Ola
Pisałam to tylko z mojej perspektywy ;)), tak jak to mniej więcej w okolicach mojej szkoły przedstawia ;)
DeleteWow, to wszystko bardzo ciekawe, co piszesz...:) Ale powiem Ci, że dresy/piżamy na ulicach popularne są nie tylko w USA - w Europie, np. w Anglii, też jest to na porządku dziennym. Podobnie chodzenie w mokrych włosach czy nawet w wałkach na głowie. Podobno hitem jest wsiadanie w wałkach do samolotu, a tuż przed wylądowaniem ściąga się je, by już na lotnisku uzyskać efekt hollywoodzkich fal :D No cóż:)
ReplyDeletePozdrowienia!
Wow! Przeżyłam szok! Nie spodziewałam się tych dresów i piżam! Ale i tak wciąż Ci zazdroszczę :-) U mnie w szkole wymiana jest możliwa tylko w Niemcami. I to wyłącznie jeśli jesteś w klasie językowej...
ReplyDeleteOMG, it thought is was like High School Musical or Glee or something. They're all lying to us! :)
ReplyDeleteheh
ReplyDeleteprzykro mi to stwierdzić ale zaczynasz być bardzo zarozumiałą i ociekającą samouwielbieniem dziewką
ReplyDeleteprzykro mi, że tak mnie odbierasz
Deletedo anonima: jak dla mnie takie właśnie wypowiedzi jak twoja ociekają samouwielbieniem i zazdrością, że ktoś może mieć lepiej. pozdrawiam.
DeleteŚwietny wpis :)
ReplyDeleteUff ... już myślałam że zmieniasz styl ;)
ReplyDeleteThis was too funny to read... and it's strange how European "school style" is so different to the US version. I feel bad for the American girrrl who wanted to dress up.
ReplyDeletewow, tam to mają fajnie :)
ReplyDeleteHihi, w sumie nie tylko w Stanach, jak byłam w szkole w Szwecji, też doznałam pewnego rodzaju szoku. Może i ludzi w dresach było mniej, ale za to był obowiązek zdejmowania butów, jednak uczniowie nie zmieniali ich na inne, tylko chodzili w... skarpetach :))
ReplyDeletehahahah to się nazywa dopiero luz! ;D
Deleteszkoda, że nie masz żadnych zdjęć ze szkoły :p
ReplyDeletethese are fantastic
ReplyDeletexo Camilla
Into The Fold
check out the giveaway on my blog!
Po raz kolejny ciekawy post, dostarczający dużo informacji.
ReplyDeleteCzasy liceum... pamiętam i wspominam tak samo jak ty opisałaś "rewia mody" także jestem mile zaskoczona tym jak to wygląda w USA.
Jednak nie wszystko jest tak jak nam ukazują to filmy i seriale.
love those pictures!
ReplyDeletewww.thepinkshades.blogspot.com
xx Amy.
na jakiej ulicy mieszkałas?:D Jeśli można wiedzieć..:D
ReplyDeletenie mam zielonego pojęcia! :D Ale w miasteczku Flemington,a raczej gdzieś 10 min za nim
DeleteNie wyobrażasz sobie jak bardzo Ci zazdroszczę. Moim marzeniem także było uczęszczanie do prawdziwej amerykańskiej high school , takiej z szafkami i lunchem, aczkolwiek wystraszyłaś mnie tym że dziewczyny tam chciałyby się ładnie ubierac ale pomyślano by ze są głupie... to bardzo dziwne
ReplyDeleteMimo wszystko , bardzo zazdroszczę i pozdrawiam , :)
Pisałaś o tej dziewczynie w piżamie, słyszałam, ze w Ameryce (m.in. w szkole mojego kuzyna) jest jeden dzień w miesiącu kiedy wszyscy przychodzą w piżamach ;P
ReplyDeleteU mnie w polskiej, zwykłej szkole też mamy ustalony jeden dzień w miesiącu, w którym wszyscy przychodzimy w piżamie.:D Tzn. działa to bardziej tak, że ludzie przychodzą normalnie ubrani, a rano przebierają się w piżamie w szkolnych toaletach, bo jednak człowiek w piżamie na polskiej ulicy raczej nie przeszedłby spokojnie bez dziwnych spojrzeń ze strony społeczeństwa :p
Deleteteż tak chcę ;)
ReplyDeleteI love your English! Your post is a good revision before my school-leaving "matura" exam which I am writing tomorrow. ;p
ReplyDeleteZawsze Weroniko możesz zaszaleć i połączyć ten luzacki styl z butami na wysokim obcasie (jak widać na pierwszym zdjęciu, jednak może to do siebie pasować). ;)
I tak, wiedz że Twoi czytelnicy (których nosy nawet nie wystają spoza książek) bardzo Ci zazdroszczą tego wyjazdu. <3
Big kiss, ovoxo,
Dominika.
dziękuję i powodzenia na maturze!! :)
Deletetaka wymiana to fajna sprawa, można się dużo dowiedzieć, o ludziach, kulturze, języku ; > w mojej szkole jest taka możliwość, ale według mnie za słabo znam język ;c
ReplyDeletebahahaha i laugh at this post, I live in the US and people mostly wear sweatpants to school, the fanciest being something from forever 21 probably (which is where i shop... -___-). i always like to dress up and i think people respected me for that. but whenever i wore just tee and jeans or sweatpants they always complimented me and say i look so comfy or cute, more than if i dress up. So funny. either way i really enjoyed your post. have a nice weekend!
ReplyDeleteBardzo ciekawe :) Nie spodziewałabym się tego, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, czym raczą nas amerykańskie filmy czy seriale.
ReplyDeleteJa z chodzeniem w dresach po szkole może jeszcze nie będę szaleć, poza tym robi się coraz cieplej, ale już od dłuższego czasu (bez powodzenia) szukam na lato dresowych szortów.
Haha some of my friends had an exchange student from Poland who had the same reaction to our sweatpants as you did. Although I will proudly say that if I was going to a school these days I would wear a cute outfit everyday. But i'm not the normal American.
ReplyDeleteXoxo
ja tak troche poza tematem jakiego uczysz się drugiego języka ?
ReplyDeletehiszpański, włoski, łacina
DeleteWięc masz aż 4 jezyki? o.O
Delete"W mojej szkole, w Krakowie, każdy dzień przypomina mniej więcej pokaz mody. Nie, to gruba przesada. Powiedzmy, że to jak placyk przed pokazem mody, gdzie fotografowie mody ulicznej robią nam zdjęcia. Zazwyczaj trzeba prezentować się dobrze, a przynajmniej przyzwoicie. Ładne buty, ładna fryzura, ładna torebka" och to nie tylko tak jest w Twojej szkole niestety :( Oni potrzebują trochę więcej tolerancji my trochę więcej luzu i świat byłby lepszy ;D
ReplyDeleteJakie bikini / strój kąpielowy posiadasz? Ciekawi mnie to bo wyobrażam sobie coś w stylu lat 60. z usztywnianym stanikiem i dołem z wysokim stanem . Mam rację ^^ ?
ReplyDeleteMajaa.
bardotka i dół w granatowo-białe ;)
DeleteMogłabyś zdradzić, gdzie kupiłaś? Mam wrażenie, że im większy wybór kostiumów w tych wszystkich sklepach, tym trudniej znaleźć coś naprawdę ładnego i nieudziwnionego. Masz jakieś sklepy, które polecasz? ;)
Delete"Powiedziałam jej, że naprawdę miłą odmianą było chodzenie do szkoły, gdzie spojrzenie uczniów nie przypomina spojrzenia jurora w Project Runway."
ReplyDeleteAA to też mi coś przypomina ... i apeluję o traktowanie tego wszystkiego z większym dystansem bo ludzie zbytnio wzięli sobie do serca tą całą naszą polską modę i zapomnieli co to normalność i luz,a to przecież takie miłe wyjść w dresach bez spojrzeń "a pewnie biega".
Masz świetny styl pisania, wciąga! Dres fajny jest!:)
ReplyDeleteNo a gdzie zdjęcie Weroniki-rapera?! C'mon, maaaan! :D
ReplyDeleteahh niesamowite! na chwilę się przenioslam do amerykańskiego liceum. Myślę, że Weronika- raper to nowe, ale niezłe wcielenie :)
ReplyDeleteStrasznie zazdroszczę wyjazdu :) Czy w Twojej szkole macie jakiś program wymian czy było to jednorazowe?
ReplyDeleteCzasem fajnie jest się tak gangstersko powozić i to do tego w Ameryce :)
tak, jest to szkolna tradycja ;)
DeleteDziewczyno, ty masz 16 lat ??? Wyglądasz na nieco starszą, a poza tym jesteś niesamowicie piękna ! Zazdroszczę wyjazdu za granicę i wymiany międzyszkolnej... Zapewne to fantastyczne przeżycie, spełnianie marzeń, poznawanie ich zwyczajów i kultury... Oj marzy mi się taki wyjazd ;p
ReplyDeletePozdrawiam ;*
It's very interesting to hear about cultural differences like that. I go to school in Canada. It's a girls school so I wear a uniform and nobody really cares about how they look but on every occasion that I get to wear my own clothes, I dress totally over the top! At the school I used to go to, which didn't have a uniform, I remember putting so much effort into each of my outfits even though all my friends would wear sweatpants and ugg boots!
ReplyDeletexo
http://couturecultureblog.blogspot.com
Aha czyli "you didnt quite fit it " , z Twoim wyborem szkolnej stylizacji . Powiem Ci ze szczeze mowiac dziwi mnie fatk ze USA jako byla kolonia angielska nie odziedziczyla po angikach szkolnych mundurkow . Ja mieszkam w Australii i jedna z rzeczy ktore bardzo mi sie podobaja sa wlasnie szkolne mundurki . Wygladaja cos na styl Harrego Pottera . Szczegolnie zimowe sa na prawde ladne z marynarka , kraciasta spdnica i krawatem . Nikt sie nie odroznia , wszyscy sa tacy sami . Natomiast stylu reszty spoleczesctwa australijskiego mozna podsumowac tylko jednym slowem "luz , luz luz ".
ReplyDeleteza takimi mundurkami jestem jak najbardziej za! U nas, szczególnie w publicznych szkołach, na próżno takich szukać
DeleteRowniez uwazam, ze szkola jako instytucja wychowawcza powinna narzuc uczniom pewne normy wygladu i zachowania
DeleteZezwolenie na dresy i pizamy w szkolach powoduje, ze ci ludzie dorastaja i chodza tak samo ubrani na spotkania, zakupy, do restauracji, jednym slowem wszedzie! z reguly im starsi tym bardziej workowate nosza dresy/pizamy, z czasem w hollister i A&F nie ma juz dla nich rozmiaru... uwierzcie, nie jest to przyjemny widok
Prawdziwa Ameryka/ Europa zachodnia w bardzo niewielkim stopniu przypomina ta, ktora znamy z filmow
People always envy want they're not used to, I guess.
ReplyDeleteSzkoda, że nie ma z tej szkoły zdjęć. Nie chce sobie wyobrażać, chcę to zobaczyć :D:D:D
ReplyDeleteWeroniko! napisz proszę jakąś książkę, jestem pewna że z miejsca stałaby się bestsellerem. uwielbiam Twój styl pisania, jesteś genialna, dzięki.
ReplyDeletePS początkowo myślałam, że ta dziewczyna z drugiego zdjęcia to Ty. :)
Tego Ameryce zazdroszczę. Poczucia humoru i luzu. Od życia w domowym zakamarku, po wielką politykę :)
ReplyDeleteUwielbiam USA. Mogę im nawet wybaczyć te dresy :)
ReplyDeleteCzytając Twój post od razu przypominał mi się mój pierwszy egzamin na moich angielskich studiach. U nas, w Polsce wbicie się w elegancki strój z tej okazji jest czymś normalnym, wręcz wymaganym. Wybrałam więc czarną spódnicę, białą koszulę itd. Moje zaskoczenie było porównywalne z Twoim, gdy okazało się, że wystroiłam się jak woźny w dzień nauczyciela. Na sali egzaminacyjnej wszyscy siedzieli w dresach i butach emu, a ja w swoich obcasikach wzbudziłam poniekąd sensację.
ReplyDeleteTeraz jestem na trzecim roku i chociaż obniżyłam obcas, to już teraz wiem, że chyba nie będę w stanie zrezygnować z elegancji podczas nadchodzących egzaminów. Pozdrawiam :)
Taka wymiana to musi być bardzo ciekawe doświadczenie - zazdroszczę :) Trudno uwierzyć w to co piszesz. Też zawsze myślałam, że za granicą ludzie jeszcze bardziej zwracają uwagę na to co ma się na sobie, a tu - pozytywne zdziwienie!
ReplyDeletePozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
Ta "zagranica" obejmuje trochę więcej niż USA. Inne podejście mają ludzie w Niemczech, inne we Francji, a jeszcze inaczej jest w Stanach itd;).
DeleteGreat post!
ReplyDeleteEvi xoxo
http://thenotebookofafashionlover.blogspot.com/
Yes, I've also noticed that! For me big cities such as New York or Phili don't even represent American culture but they're just so multi-cultural that they own their own style and culture, I guess. I stayed in New Jersey, Flemington ;)
ReplyDeleteWeroniko, świetny artykuł!:)
ReplyDeleteKompletnie zaskoczyło mnie to, co napisałaś- zawsze myślałam, że uczniowie amerykańskich szkół wyglądają jak rodem wyjęci z Gossip Girl,a tu proszę- taka niespodzianka, że aż ciężko w to uwierzyć:)
Z własnego doświadczenia wiem, że u nas, w polskich szkołach to jak się wygląda ma znaczenie- i przyznam, ze jest to trochę męczące, bo czasem aż chce się przechodzić cały tydzień w szkole w dresie, no ale wiadomo ,,co ludzie powiedzą". Więc przydałoby się nam trochę luzu i tolerancji. Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby, tak jak napisała wcześniej Bergamote, przyjść na ważne egzaminy w dresach i emu- do pewnych uroczystości, miejsc trzeba jednak mieć szacunek i ubierać się odpowiednio elegancko.
Ach, no i oczywiście czekam na zdjęcia Ciebie w wydaniu gangsta!:D
wow! :)
ReplyDeletewww.ownwayblogi.blogspot.com
Przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i przyznam, że jest świetny!! Znasz może jakieś fajne butiki, sklepy z tanią odzieżą w Krakowie?
ReplyDeletePozdrawiam
Very nice, thanks for sharing.
ReplyDeleteJezeli ty pojechalas do USA i mieszkalas u jakiejs rodziny to gdy amerykanie przyjada do Polski to beda mieszkac u Ciebie?
ReplyDeleteTak, w przyszłym roku ktoś z Ameryki będzie mieszkał u niej, już odpisywała na to pytanie
Deletea esej i rozmowa "kwalifikacyjna" były po polsku, czy po angielsku? :)
ReplyDeletepo angielsku :)
Deletechciałabym się Ciebie spytać, czy pod podkład stosujesz jakąś bazę czy krem? głównie chodzi mi o podkład wake me up rimmela ;) co o nim sądzisz? nie tworzyła ci się taka pomarańczowa skórka?
ReplyDeletenie stosuję już w ogóle podkładu ;), bo nie muszę. Mam krem koloryzujący. Ale kiedy stosowałam podkład, to nigdy nie stosowałam żadnych baz i pamiętam, że w okresie zimowym spisywał się fajnie ;)
DeleteI to właśnie jest łamanie stereotypów, zupełnie inaczej to wygląda, niż sobie wyobrażałam, jestem wdzięczna, że mi to uzmysłowiłaś. Po przeczytaniu jeszcze bardziej pokochałam Amerykanów, właśnie za ten luz, którego w naszych szkołąch niestety próżno szukać.
ReplyDeleteI to jest właśnie łamanie stereotypów! Zupełnie inaczej to wygląda, niż sobie wyobrażałam, jestem wdzięczna, że mi to uzmysłowiłaś. Kocham Amerykanów, nawet bardziej niż wcześniej, właśnie za ten luz, którego w naszych szkołąch i na ulicach niestety próżno szukać.
ReplyDeleteU nas w szkole jest nie co inaczej . Połowa uczniów to tzw. " dresiarze" . Ja nie widzę nic złego w noszeniu dresu ( raz na jakiś czas), ale jak jakiś chłopak przyjdzie do szkoły w dresie, to jedyne, co może zrobić to ogolic głowę na łyso ;) A wymiana . . . hmm . . . coś niesamowitego . Szkoda, że w gimnazjach nie organizują . . . A właśnie, chciałam się zapytać czy Twoi nauczyciele wiedzą o blogu, a jak tak, to jak reagują na Raspberry and red ?
ReplyDeleteHehe:) Przeciętne amerykańskie liceum byłoby ostatnim miejsce w którym spodziewałabym się zobaczyć modnie ubranych i wystrojonych ludzi. Podobnie jest na studiach, ludzie łażą na zajęcia w dresach i piżamach;). Zresztą przecież Amerykanie w ogóle nie należą do stylowej nacji, to chyba jakieś mylne wyobrażenie ludzi z innych części świata. Dla nich Europa to jest ten ciekawszy świat, w którym kobiety o siebie dbają i fajnie ubierają, czego często nam zazdroszczą.
ReplyDeleteA co do jednej z Twoich powyższych odpowiedzi na komentarz Amerykanki z NY, to nie wrzucałabym Philadelphii i Nowego Jorku do jednego worka, bo to już też dwa kompletnie różne światy. To co dzieje się na Manhattanie jest jedyne w swoim rodzaju i nie można tego porównywać do żadnego innego amerykańskiego miasta;).
Świetnie napisany post!
ReplyDeletePozdrawiam!
haha ja chodziłam do klasy sportowej i po jakimś czasie wszyscy się przyzwyczaili, że ISTNIEJĄ LUDZIE W DRESIE :D
ReplyDeleteSuper post. Sama też bym chciała uczestniczyć w wymianie uczniowskiej z USA. Byłoby fajnie
ReplyDeleteI go to school in America and I dress up, while everyone else around me is in sweats and lounge clothing. I wish people in America did dress better sometimes!! I would love to see what school overseas is like though.
ReplyDeleteNie zgadzam się z tym, ze w USA nie mozna zjeśc pysznej sałatki, tam jest dostep do wszystkich kuchni świata .... i to tylko stereotyp , ze w USA nie ma dobrego jedzenia.
ReplyDeleteoczywiście, że można ;D Ale ja mieszkałam w małym miasteczku i miałam tylko styczność ze stołówką szkolną, gdzie nie można było zjeść niczego dobrego ;)
DeleteWeroniko, tak bardzo kocham czytać Twojego bloga. Jesteś niesamowitą wielką inspiracją dla mnie! Mam nadzieję, że coraz częściej będą pojawiać się posty!
ReplyDeletedziękuję!! :*
Deletefantastyczne zdjęcia i również zazdroszczę wymiany :D zapraszam do mnie http://posh-people.blogspot.com/2012/05/ocean-blue.html
ReplyDeletekurczę zazdroszczę.
ReplyDeleteGenialny post! Uwielbiam Twojego bloga, Twoje stylizacje i Twoje rozważania ;) Zazdroszczę wymiany uczniowskiej, sama chętnie bym w takiej uczestniczyła.
ReplyDeletePozdrawiam, Klara ;)
Nasze postrzeganie amerykańskiego stylu kreowane jest głównie przez seriale typu "Plotkara" oraz skrajnie luksusowe magazyny typu Vogue. które utrwalają stereotypy bajecznie ubranych nastolatków mieszkających przy 5 av. W taki obrazek nietrudno jest uwierzyć naszym rodakom, a raczej rodaczkom, które społeczeństwo od najmłodszych lat utrzymuje w poczuciu permanentnie gorszych standardów i nieustającej pogoni za zachodem. Przyznaję, że świadomość, że nie wszystkie dziewczyny w USA wyglądają jakby zeszły z wybiegu jest dość budująca. Niech żyje naturalność, nawet jeśli oznacza noszenie logo Abercrombie co najmniej 5 razy w tygodniu.
ReplyDeleteJakie to cudowne, że ten blog przekazuje treść. Wśród codziennie zalewającej mnie fali polskich blogów prowadzonych przez młode dziewczyny, co swoją drogą staje się powoli sportem narodowym, Twój jest perełką, gratulacje, jestem fanką, nie przestawaj pisać tak dobrze proszę!;)
dziękuję bardzo, strasznie mi miło! :)))
DeleteSzczęściara. Też bym chciała uczestniczyć w takiej wymianie.
ReplyDeletePS Twój blog znalazł się w moim rankingu na najfajniejsze strony.
Pozdrawiam!
http://my-logorrhea.blogspot.com/
Co kupiłaś związanego z modą sobie w Stanach? :)
ReplyDeletekupiłam książki w antykwariacie: Fashion Zeitgeist, How to produce a fashion show i wielki album o Jackie Kennedy. Dresy ;D, granatową marynarkę ze sklepu Unqilo ;)
Deletekorzystasz jeszcze z formspringa?
ReplyDeletenie, na razie nie mam kompletnie czasu :(
DeleteWeroniko, przejeżdżam codziennie ul. Wielicką tramwajem. Przy przystanku Dworcowa jest reklama futura park, czy to Ty na niej jesteś? Jeśli nie, to dziewczyna na niej jest baaardzo do Ciebie podobna! :)
ReplyDeletetak, tak, to ja ;)
Deletejaka reklama ? Ktoś wyjaśni?:D
Deletejak udało Ci się tam dostać?
DeleteNothing wrong with a girl in pyjamas! :)
ReplyDelete/Avy
http://mymotherfuckedmickjagger.blogspot.com
♥
Bardzo ciekawy post! Przypomnialy mi sie czasy mojego liceum i podstawowki kiedy nasze wyobrazenie o szkole w Stanach operalo sie glownie na 'Beverly Hills' (wtedy zauwazalismy glownie ciuchy noszone przez bohaterow, zupelnie nie zwracajac uwagi na to, ze 18 latkowie grani sa przez 30 latkow, heheh).
ReplyDeleteNigdy nie bylam w Stanach, wiec twoj post o pizamach i dresach jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Podobne podejscie do mody maja Nowozelandczycy - pamietam szok kiedy w kolejce po pizze na wynos stalam za dziewczyna ubrana w spodnie od pizamy i domowe kapcie (takie wielkie futrzane;) W Anglii z kolei Tesco swego czasu wydalo oswiadczenie w ktorym zwracalo uwage klientom, zeby nie przychodzili do sklepu w pizamach - jak sie okazalo duzo matek po odwiezieniu dzieci do szkoly jechalo prosto na zakupy, a poniewaz mialy tyle na glowie rano nie zadawaly sobie trudu zeby sie ubrac. Reakcja jednej z nich powalila mnie na lopatki: 'Nie rozumiem, przeciez zakladam swoja najlepsza satynowa pizame!' :)
Alez sie rozpisalam.
Uwielbiam twoj blog i styl. Tak trzymaj! Pozdrowienia z Londynu.
a czy będzie nam dane zobaczyć tą amerykańską szkołę? :D
ReplyDeleteJa bym pewnie liczyła na haj skul z Beverly Hills 90210 (tego oryginalnego z Brandonem i Brendą), ale ja stara jestem. Co do dresów, to pamiętam jak koleżanka, ktora kilka lat temu pracowała przez wakacje w USA był zszokowana tym, że tam wszyscy w tych dresach chodzą: jej teoria zakładała, że to dlatego, że Amerykanie są grubi a dresy rozciągliwe:D
ReplyDeleteAle tak chyba nie tylko w USA jest. Mnie np zaszokowało jak w Irlandii ludzie chodzą w szlafrokach do sklepu - u nas to tylko z reklamie odido:) Z jednej strony są jednak lujami, z drugiej u nas ludzie przesadzają ze strojeniem się- pół biedy, gdy po prostu ubieramy się ładnie i ciekawie, gorzej jak się stroimy w stylu stróż w boże ciało - na zakupy do biedronki:D
Ciekawe połączenie :) Dresy + futro jest moim faworytem :) W zimie czasem sama wybiegałam do sklepu na osiedlu . Pewnie gdybym ubrała szpilki może sąsiedzi łaskawszy wzrokiem popatrzyli mój ubiór ;) Pozdrawiam :)
ReplyDeleteSuper trafne spostrzenia w kwestii amerykańskiego vs europejskiego podejścia do mody i sweatpantsów. Od kilku lat mieszkam pomiędzy Kanadą, a USA, ale liceum skończyłam w Krakowie i wszyscy moi znajomi są z I & V więc doskonale pamiętam jak to jest przyjść do szkoły czy pokazać się na Grodzkiej "nieubranym." Za ocean wyjeżdżałam z trzema walizkami klasycznych ciuchów z krakowskich ulic czyli Zara Promod itd. i tonami dodatków a po kilku miesiącach w Ameryce nic mi nie służyło jak para dresów i do dzisiaj tak mi zostało... odzwyczaiłam się z jest mi z tym dobrze chociaż ostatnio się przestraszyłam, że jak tak dalej pójdzie to zupełnie strace swoje wyczucie stylu i indywidualności (więc z powrotu zaczęłam się przed dresem i t-shirtem bronić) Haha. To jest ciekawa sprawa. Check out my blog for a photojournal about living torn across the Atlantic. Całuję!
ReplyDeleteŚwietny post (nie to, że inne nie są dobre, ale ten jest porusza wyjątkowy a ciekawy temat;). Fajnie, że obaliłaś tutaj mit amerykańskiej szkoły. Jednakże ciągle zastanawiam się czy styl ubioru uczniów nie zależy przypadkiem od dzielnicy w której jest szkoła i jej elitarności (niemożliwe, że nie istnieje szkoła rodem z Plotkary!:P). Kiedyś usłyszałam, że w Ameryce ludzie chodzą w dresie nawet w niedzielę do kościoła i teraz jestem skłonna w to uwierzyć;)
ReplyDeleteSwoją drogą podobne do Twojego zdziwienie przeżyłam w tym roku przyglądając się włoskiej ulicy. Nie wiem czy to była kwestia obfitości północnowłoskich miast w "typowych turystów" czy tego, że nie trafiłam do odpowiednich "młodych" dzielnic... ale a podstawie tego co widziałam w kwestii mody Wrocławskie ulice prezentują się o wiele ciekawiej;)
This post made me laugh! I found it so fascinating because it's so true! I live in New York (not NYC, but about 30 minutes away) and my town is pretty upper-class, yet, everyone does wear sweats/leggings/UGGs at my high school! The thing is, people do seem to care somewhat about fashion outside of school, but in school, people can't be bothered to dress up (I think it's because we're all so exhausted all the time ;)). And, personally, I'm into fashion, and I adore your style, but I think it'd be a bit of a shock to my school if I suddenly came into school dressed in the outfits that are pictured on your blog so I keep it pretty plain and just dream about dressing the way you do =)
ReplyDeleteKocham ten post! <3
ReplyDeleteReally interesting post. I've always wondered that about American high schools too. In the UK we wear a uniform (black suit trousers/skirt, polo shirt and sweatshirt) which is quite casual. On non uniform days at school most people would wear jeans and a nice top. Nothing overdone, but usually their favourite top. Hardly anyone would wear sweatpants, it definitely wasn't the norm. Interesting though!
ReplyDeleteReally interesting post. I've always wondered that about American high schools too. In the UK we wear a uniform (black suit trousers/skirt, polo shirt and sweatshirt) which is quite casual. On non uniform days at school most people would wear jeans and a nice top. Nothing overdone, but usually their favourite top. Hardly anyone would wear sweatpants, it definitely wasn't the norm. Interesting though!
ReplyDeleteWow. What an interesting and insightful post. I think very generally speaking, American students are very very casual when it comes to dressing for college - or any other event unless it's specified to dress formally. However, I think differing levels of "dressiness" and "casualness" vary from one region of the country to the next. I'm from the Midwest but I'm specifically from Chicago and I attend university and a fairly wealthy part of the city. City kids are more apt to put a bit more effort into outfits. Especially students that are studying a creative major and/or live in a creative neighborhood. It all depends. At my school, a see a range of pajama wearing students, students who have a cute little extra in their looks, and students who seem like are perpetually dressed for a runway show or a job interview.
ReplyDeleteświetnie czyta sie to co piszesz!!!!:)
ReplyDeleteI believe that is one of the so much important information for me. And i am satisfied reading your article. However want to observation on few basic issues, The web site style is perfect, the articles is in reality nice.
ReplyDeletePowiem Ci szczerze, że chodzę do szkoły w Wielkiej Brytanii (to także Europa jakby nie było..) i każdy ubiera się jak chce.. mogę sobie przyjść nawet w samym staniku i majtkach i nikt by nie zauważył różnicy.. chyba, że w High School gdzie trzeba nosić mundurki, ale to już co innego :)
ReplyDelete